Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Grochal z „Newsweeka” na tropie Karczewskiego. Politycy PO już podchwycili temat

Dziennikarka od Tomasza Lisa pochwaliła się śledztwem w sprawie jadłospisu Stanisława Karczewskiego. Ma do niego również pretensje, że mieszka w domu, który należy do... skarbu państwa. W "śledczym" tekście Renaty Grochal oczywiście nie brakuje anonimowych wypowiedzi. Najbardziej sensacyjne wątki mają pochodzić od byłego polityka PiS-u. „Artykuł Newsweek, którego jestem bohaterem, to nawet nie jest odgrzewany kotlet, tylko wyrób kotletopodobny” – odpowiada marszałek.

W artykule Renaty Grochal pt. "Stanisław Karczewski. Marszałek all-inclusive" czytelnik będzie mógł się zapoznać z "informacjami" na temat luksusowej rezydencji marszałka senatu. Tekst podany jest w tonie sensacji, podlanej insynuacjami i anonimowymi wypowiedziami rzekomo byłego polityka PiS.

Reklama

Grochal podkreśla w swoim tekście, że "kompleks premierowski przy ulicy Parkowej w Warszawie [w którym mieszka Stanisław Karczewski - red.] to jedna z najlepszych lokalizacji w stolicy". 

Dziennikarka pisze o marmurach, które znajdują się w wilii, a także o ogrodzie odgrodzonym "od ciekawskich spojrzeń przechodniów wysokim parkanem".

Wydaje się, że na niekorzyść marszałka ma działać także bliskość do Belwederu, Kancelarii Premiera, Sejmu i Senatu.

"Za wynajem 180-metrowego mieszkania o podobnym standardzie w tej okolicy na wolnym rynku trzeba zapłacić miesięcznie 15-20 tysięcy złotych"

- pisze dziennikarka Tomasza Lisa, nie dodając, że apartamenty w kompleksie premierowskim nie są wynajmowane na wolnym rynku.

Cytowany przez Grochal "były polityk PiS" insynuuje, jakoby Stanisław Karczewski miał "kochać luksus i blichtr'. Informator Grochal, niczym wróżka przewiduje nawet, jak mogłyby wyglądać podróże Karczewskiego do domu, gdyby w Nowym Mieście nad Pilicą było lotnisko.

"Gdyby mieszkał na Podkarpaciu czy w Gdańsku, latałby rządowymi samolotami na weekendy tak samo jak Kuchciński. Ale do Nowego Miasta nad Pilicą, gdzie ma swój dom, samoloty nie latają"

– miał powiedzieć anonim.

Dla zachowania równowagi, Renata Grochal cytuje także stanowisko Kancelarii Senatu.

"Zgodnie z ustawą o wynagradzaniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe cztery osoby w państwie – prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu oraz prezes Rady Ministrów – mogą obejmować lokale służące do zaspokojenia potrzeb reprezentacyjnych i mieszkaniowych na czas zajmowania tych stanowisk niezależnie od posiadania innych lokali”

- poinformowała kancelaria.

Dziennikarka "Newsweeka" dociekała również jak Stanisław Karczewski zaspokaja głód i czy przypadkiem nie dochodzi przy tym do nadużyć. Problem ten wyjaśnił jej sam Karczewski, oświadczając, że posiłki kupuje sobie sam i często jada w stołówce. 

„Kupuję sam i robię codziennie śniadania żonie. Obiady jem w stołówce lub z żoną. Kolacje w mieście lub z żoną. Nie korzystam z jakichkolwiek darmowych posiłków”

–  napisał Karczewski w esemesie skierowanym do Grochal i wskazał na istotną różnicę w pełnieniu przez niego urzędu marszałka, w stosunku do poprzednika. Według marszałka dotyczy ona stylu pracy.

„Jest inny niż mojego poprzednika marszałka Borusewicza, o którego regularnych lotach na trasie Warszawa – Gdańsk – Warszawa informowały media. Jestem praktycznie stale obecny w Kancelarii Senatu w Warszawie. W domu jestem gościem, bywam tam kilka dni w ciągu całego roku, więc musiałem stworzyć w Warszawie miejsce dla mnie i żony. Życie rodzinne w hotelu sejmowym jest niemożliwe”

- dodał Stanisław Karczewski.

Do planowanej na jutro ofensywy "Newsweeka" przyłączają się już politycy opozycji. Posłanka PO Izabela Leszczyna wysłała do KPRM pismo z pytaniem o koszty wynajmu mieszkania dla Stanisława Karczewskiego.

"Wynajęcie tej willi kosztuje Kancelarię Senatu 5600 zł netto. To powiedział sam marszałek Karczewski. Natomiast ja, ze źródeł zbliżonych do Kancelarii Premiera Rady Ministrów wiem, że koszty utrzymania tej willi są wyższe"

- powiedziała Leszczyna, nie wskazując oczywiście żadnych źródeł swojej informacji.

Żeby uwiarygodnić swoje tezy o rzekomym przekazywaniu pieniędzy "pod stołem", oświadczyła, że działa w imieniu podatnika.

"Chciałabym po prostu dowiedzieć się w imieniu podatnika, co się dzieje z pieniędzmi podatników, na co one są wydawane i czy nie jest tak, że część tych pieniędzy pod stołem zostaje przekazywana na dodatkowe apanaże w tej willi. Myślę, że ludzie mają prawo to wiedzieć"

-  posłanka Platformy. 

W końcu sam marszałek jeszcze raz zabrał głos. Tym razem na Twitterze.

 

Reklama