Przypięta mi łatka, że jestem członkiem zorganizowanej grupy przestępczej jest śmieszna, tragiczna i żałosna - powiedział o zarzutach prokuratury ws. tzw. afery hejterskiej sędzia Jakub Iwaniec. Po działaniach prokuratury, a w konsekwencji odroczonym pierwszym posiedzeniu w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego, staje się coraz bardziej prawdopodobne, że w tej sprawie wcale nie chodzi o szybkie orzeczenie.
Izba Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego podjęła dziś decyzję o odroczeniu do grudnia br. postępowania ws. uchylenia immunitetu sędziemu Jakubowi Iwańcowi. To efekt drugiego wniosku, jaki w sprawie złożyła prokuratura; potrzebny jest kolejny sędzia sprawozdawca, który może połączyć oba wnioski w jedną sprawę.
Wtorkowemu posiedzeniu przewodniczył sędzia Sądu Najwyższego Wiesław Kozielewicz, prezes IOZ SN.
- Spodziewaliśmy się, że prokurator uprze się, by te wnioski rozpoznawać łącznie. To podła taktyka procesowa prokuratora, żeby tylko zaszkodzić. Dają sobie czas, by jeszcze poszukać czegoś w aktach, by zarzucić mi jeszcze coś. Nie mamy pewności, że grudniowe posiedzenie się odbędzie. Skąd mamy mieć pewność, że prokurator nie wystąpi dwa dni przed tym terminem z nowym wnioskiem o uchylenie immunitetu? - wyjaśnił dla niezalezna.pl sędzia Iwaniec, tłumacząc sposób działania prokuratury.
O ile liczył się z takim finałem dzisiejszego posiedzenia, o tyle wyraził niedosyt brakiem możliwości odniesienia się do stawianych zarzutów.
Jak przyznali w rozmowie z niezalezna.pl obrońcy sędziego, ten wciąż mierzy się z medialnymi zarzutami, nie mogąc na nie odpowiedzieć.
Pomówiony sędzia @IwaniecKuba w dniu dzisiejszym walczy o swoje dobre imię i praworządność przed Sądem Najwyższym! Sędzia wnosi o rozpoznanie sprawy z udziałem mediów!!! #Murem za Jakubem Iwańcem# Proszę podaj dalej🇵🇱🇵🇱🇵🇱 pic.twitter.com/PA8EQiaVez
— Kamila Borszowska-Moszowska (@Kamilabormosz) September 24, 2024
Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia, głos zabrał sędzia Adam Jaworski, jeden z obrońców. - Naszą rolą w tym postępowaniu o uchylenie immunitetu jest odparcie argumentów prokuratury. To na prokuraturze ciąży obowiązek wykazania, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez sędziego przestępstwa. Po zapoznaniu się ze 115 tomami akt sprawy i 15 tomami załączników jesteśmy pełni przekonania, że pan sędzia Jakub Iwaniec żadnego przestępstwa nie popełnił - mówił.
Zapewnił, że „nie ma mowy o przekroczeniu uprawnień, ani tym bardziej o zorganizowanej grupie przestępczej”.
Iwaniec powiedział nam, że w postępowaniu nie ma postawionego żadnego zarzutu, który pokrywałby się z medialnymi doniesieniami.
- Dziękuję moim obrońcom, mojej rodzinie i najbliższym. Otrzymuję od nich wielkie wsparcie. Dziękuję też mediom, które pojawiły się na dzisiejszym posiedzeniu
- przyznał w rozmowie z niezalezna.pl sędzia Iwaniec.
- To, co chcemy przedstawić jest dla prokuratury druzgocące. Jesteśmy merytorycznie przygotowani na wielu płaszczyznach, by stanowczo odeprzeć stawiane mi zarzuty - zapowiedział.
🔴 @IwaniecKuba z obrońcami @AdamJaw78742019 @KKWytrykowski @Maciej_Nawacki przed rozprawą w @SN_RP_ 🔴 pic.twitter.com/sGPv1ZvHSF
— Prawnicy dla Polski (@PRAWNICYdlaPOL) September 24, 2024
Dopytywany, czy to sprawa polityczna, odparł:
„ciężko mi o tym mówić jako sędziemu, ale pewne kropki zdążyłem już połączyć. Zwłaszcza dotyczące mojej styczniowej aktywności jako rzecznika dyscyplinarnego, gdzie chciałem skrupulatnie wyjaśnić okoliczności, dlaczego sędziowie Sądu Rejonowego podjęli decyzję o pozbawieniu wolności ludzi ułaskawionych (Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika - red.). Nie potrafiłem tego wyjaśnić, co najwyraźniej oburzyło aktualnie rządzących. Odebrano mi tę sprawę, wyznaczono specrzecznika, a za kilka tygodni minister sprawiedliwości Adam Bodnar powiedział, że afera hejterska, z którą mnie wiązano od samego początku, to kwestia do rozwiązania w przeciągu tygodni. I stało się. Jak tego nie łączyć?”.
Podkreślił, że pozostaje sędzią wciąż orzekającym, wykonującym swoje czynności. - Przypięta mi łatka, że jestem członkiem zorganizowanej grupy przestępczej, tylko dlatego, że niektórzy nazywali ministra Łukasza Piebiaka hersztem, jest śmieszna, tragiczna i żałosna - słyszymy.
Posiedzenie odroczono do 3 grudnia 2024 do godz. 12. Odbędzie się w sali B w Sądzie Najwyższym.