- Jeśli dla kogoś różnica między Koalicją Obywatelską, a partią rządzącą dzisiaj polega tylko na tym ile od kogo można dostać więcej stołków, to nie mamy o czym rozmawiać - podkreślił Schetyna podczas Forum Programowego Koalicji Obywatelskiej w Warszawie. Warto przypomnieć, jak wygląda ta pogarda polityków PO do zawłaszczania większej ilości stołków. Zaraz bowiem po przejęciu władzy w stolicy przez Rafała Trzaskowskiego okazało się, że Hanna Gronkiewicz-Waltz zostawiła w spadku Trzaskowskiemu sporą armię urzędników, w niektórych dzielnicach nawet... dwa razy większą.
Piątkowo-sobotnie Forum Programowe Koalicji Obywatelskiej pod hasłem "Uzdrowić Polskę" zdaniem Schetyny ma postawić diagnozę i dać receptę na to, jak naprawić Polskę po rządach PiS.
"Jestem ciekawy wyników naszych dzisiejszych i jutrzejszych rozmów - waszej, naszej wspólnej diagnozy"
- zwrócił się do uczestników Forum, wśród których są m.in. politycy PO, Nowoczesnej, Inicjatywy Polska, samorządowcy, eksperci i przedstawiciele organizacji pozarządowych.
Jaka jest ta recepta? Schetyna zdradził pewien sposób:
"Nigdy nie zgodzę się na wprowadzenie do naszej koalicji polityki transakcyjnej. Jeśli dla kogoś różnica między Koalicją Obywatelską, a partią rządzącą dzisiaj polega tylko na tym ile od kogo można dostać więcej stołków, to nie mamy o czym rozmawiać. Jeżeli ktoś rozumuje jedynie na zasadzie, kto da więcej, to do nas nie pasuje"
- podkreślił.
Dodał też, że "czas partyjnych gier się skończył, przed nami wielki bój o wolną Polskę". "Każdy z nas musi zastanowić się, co może z siebie dać, a nie co wziąć. Dziękuję tym wszystkim, którzy to rozumieją" - mówił Schetyna.
Tymczasem warto przypomnieć, jak wygląda ta pogarda polityków PO do zawłaszczania większej ilości stołków. Zaraz bowiem po przejęciu władzy w stolicy przez Rafała Trzaskowskiego okazało się, że Hanna Gronkiewicz-Waltz zostawiła w spadku Trzaskowskiemu sporą armię urzędników, w niektórych dzielnicach nawet... dwa razy większą.
W lutym br. warszawski radny Prawa i Sprawiedliwości Dariusz Lasocki postanowił sprawdzić stan administracji w poszczególnych dzielnicach. Napisał więc interpelację do prezydenta Rafała Trzaskowskiego, w której poprosił o wykazanie, jak zmieniała się liczba urzędników w ostatnich latach urzędowania Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz na początku rządów Trzaskowskiego.
Choć zdarzają się dzielnice, w których liczba urzędników malała, na przykład Bemowo czy Praga Północ, to w innych dzielnicach panuje... potężne rozpasanie. Lasocki jako przykład podał Pragę Południe. W 2 lata zatrudnienie urzędników wzrosło tam o 100 procent - ze 181 do 361 urzędników!
???
— Dariusz Lasocki ???? (@Dariusz_Lasocki) 21 lutego 2019
Wzrost liczby urzednikow na @pragapld zarządzanej przez @Platforma_org przez 2 lata o .... 100%. #szok
Było 181 jest .... 361 ❗❗❗
???#informacjapubliczna - odpowiedz Ratusza @Warszawa na moja interpelacje ✒✒✒#RadnyLasocki pic.twitter.com/ZvJL6DuZW4