Ponad 20-procentowe podwyżki dla najmniej zarabiających nauczycieli zapowiedział w najnowszym wywiadzie minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Wskazał również, że polska oświata nie boryka się z takimi kadrowymi problemami, o jakich mówi Związek Nauczycielstwa Polskiego. Szef MEiN nie zostawił suchej nitki na organizacji Sławomira Broniarza.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zapowiedział, że jeżeli Zjednoczona Prawica wygra wybory, to na oświatę pieniędzy będzie dużo więcej.
Zwiększamy subwencję oświatową, przede wszystkim z przeznaczeniem na podwyżki dla nauczycieli. One będą nawet ponad 20-procentowe dla tych najmniej zarabiających, nie jestem pewien, czy wobec tych najlepiej zarabiających osiągniemy 20 proc,. ale będzie to na pewno kilkunastoprocentowa podwyżka, większa, niż wynosi inflacja. Będą też duże środki inwestycyjne, tak samo, jak do tej pory: już 13,7 mld zł. zapewniliśmy na inwestycje w oświacie, czyli na poprawę warunków pracy nauczycieli. Proszę przyznać, że to "nieco więcej", niż wydali nasi poprzednicy, którzy zaledwie ok. 3 mld. zł. przeznaczyli na te cele w czasie ośmiu lat swoich rządów. Te środki będziemy systematycznie zwiększać
Czarnek odniósł się także do zarzutów o braki kadrowe, jeżeli chodzi o nauczycieli. - Mamy 701 tys. nauczycieli, a zgłoszeń wakatów na pełne etaty jest zaledwie ok. 2200., czyli jakieś 0,3 proc. To jest, mniej więcej, tak, jakby w szkole, w której jest zatrudnionych stu nauczycieli, brakowało matematyka na 0,3 etatu. W ogóle ogłoszeń o wakujących godzinach jest 1600 mniej, aniżeli przed rokiem o tej porze - wyliczał.
W ocenie ministra "problem polega na kłamliwych tezach stawianych przez Związek Nauczycielstwa Polskiego". Jak stwierdził, "ZNP zajmuje się tylko tworzeniem chaosu na potrzeby polityczne".