Zgodnie z analizą "Il Messaggero", żaden z potencjalnych kandydatów nie ma obecnie szans na uzyskanie wymaganego kworum 89 głosów w pierwszej turze – liczby niespotykanie wysokiej w historii konklawe. To sprawia, że kluczową rolę odegrają kardynałowie o szczególnym wpływie, którzy w zakulisowych rozmowach, często podczas wspólnych posiłków w Domu św. Marty, będą próbowali budować konsensus wokół jednego z "papabili".
Na czele tej grupy wymienia się kardynała Pietro Parolina, byłego sekretarza stanu, który dzięki swojej rozpoznawalności i doświadczeniu jest uważany za głównego king makera. Niestety, jego pozycja jako faworyta na papieża może paradoksalnie osłabić jego wpływ, wywołując wrażenie konfliktu interesów. Innym ważnym graczem jest niemiecki kardynał Gerhard Müller, były prefekt Dykasterii Nauki Wiary, który ma szansę odegrać kluczową rolę w utrzymaniu doktrynalnej spójności Kościoła. Wśród innych wpływowych postaci wskazuje się na jezuitę Jeana-Claude’a Hollericha, architekta procesu synodalnego za pontyfikatu Franciszka, a także kardynałów Timothy’ego Dolana z USA, Reinharda Marxa z Niemiec, Pétera Erdő z Węgier oraz Włocha Ferdinando Filoniego - wskazuje włoski dziennik.
Kto zostanie nowym papieżem?
Obecne konklawe rozpoczyna się w atmosferze niepewności co do nazwiska przyszłego papieża oraz czasu potrzebnego na osiągnięcie porozumienia. Kardynałowie są zgodni, że należy uniknąć wrażenia podziałów i konfliktów, które mogłyby zaszkodzić wizerunkowi Kościoła. Jednak droga do kompromisu wciąż pozostaje niejasna, a napięcia rosną wraz z rozwojem obrad.
Wśród oczekiwań wobec nowego papieża coraz częściej mówi się nie tylko o roli pasterza, jak wskazywano w dotychczasowych dyskusjach, ale o potrzebie papieża "federatora" – lidera zdolnego zjednoczyć podzielony Kościół, „zszyć” jego rozdarte tkanki. Niektórzy sugerują wybór papieża „gwarancyjnego”, który zapewniłby stabilność i przestrzeganie zasad.