Władze dzielnicy Białołęka domagają się wydania nieruchomości i zapowiedziały wyburzenie budynku, którym mieści się dom samotnej matki. Termin wydania minął 21 czerwca. Stowarzyszenie "Wspólnymi siłami", które prowadzi dom, nie podporządkowało się decyzji. Część mieszkających tam kobiet przybyło na dzisiejszą sesję Rady m.st. Warszawy. - Rozmawiałem z paniami i żadna z pań nie dostała żadnej propozycji od miasta, gdzie mają się podziać po opuszczeniu tego domu - powiedział radny PiS,
Władze dzielnicy Białołęka domagają się wydania nieruchomości i zapowiedziały wyburzenie budynku, w którym mieści się dom samotnej matki. Termin wydania minął 21 czerwca. Stowarzyszenie nie podporządkowało się decyzji.
- Jeżeli władze dzielnicy nam nie pomagają, to niech chociaż nie przeszkadzają
– mówi prezes Stowarzyszenia "Wspólnymi siłami" Sylwia Wasiołek.
W domu mieszka obecnie 12 matek wraz z 25 dzieci.
Sylwia Wąsiołek wyjaśnia, że dom powstał na miejscu dawnego ośrodka "Monar" założonego przez Marka Kotańskiego. Wasiołek była związana z Monarem od 1996 r. "Z Monaru wydzieliło się kilka stowarzyszeń, między innymi nasze" – mówi. Stowarzyszenie dobudowało (bez odpowiedniego pozwolenia) do pomonarowskiego budynku pawilon.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wyjaśnił na konferencji prasowej w środę, że dom samotnej matki nie może funkcjonować w budynku na Białołęce, bo jego stan zagraża życiu mieszkańców.
- Ten budynek jest w bardzo złym stanie. I dostaliśmy od służb, które się tym zajmują, jasną decyzję, że ten budynek zagraża życiu i bezpieczeństwu osób, które się tam znajdują. Natomiast od razu zostały skierowane oferty zwłaszcza z domów samotnych matek w Warszawie i na pewno tych ludzi nie pozostawimy bez pomocy. To jest jasne
- oznajmił.
- Nie oddamy tego domu. Będziemy go bronić do upadłego
– mówi PAP pani Joanna (nie chce podawać nazwiska do publikacji), która z trojgiem dzieci mieszka w domu samotnej matki.
Część mieszkanek domu przybyła na dzisiejszą sesję Rady Miasta. Na konferencji prasowej przed sesją radny PiS Wiktor Klimiuk wskazywał, że budynek, w którym mieszkają, został postawiony przez Monar.
- Ten dom jest samowolką budowlaną, bo Monar to wybudował bez żadnych pozwoleń. I z tego powodu i tylko z tego powodu organy administracyjne wydały decyzję o rozbiórce tego domu
– wskazywał.
Jak podkreślił, nie ma mowy o tym, żeby stan budynku stwarzał niebezpieczeństwo dla jego mieszkańców. "Jedynym powodem była samowolka budowlana" – powiedział.
- "Rozmawiałem z paniami i żadna z pań nie dostała żadnej propozycji od miasta, gdzie mają się podziać po opuszczeniu tego domu
– powiedział. Jak podkreślił, termin opuszczenia budynku przez kobiety upływa w czwartek.
- Dlatego przygotowaliśmy stanowisko wzywające prezydenta do wstrzymania zarządu dzielnicy Białołęka przed działaniami eksmisyjnymi i znalezieniem rozwiązania
– powiedział.
Radnym PiS odpowiedział na Twitterze rzecznik warszawskiego ratusza, Kamil Dąbrowa.
- Przypominam radnym PiS - budynek na Białołęce jest w złym stanie technicznym i zagraża życiu przebywających tam osób. Dla każdej samotnej matki jest miejsce w miejskim domu opieki. Nie róbcie polityki, tam gdzie jej nie ma, tu chodzi o bezpieczeństwo
- stwierdził.