"To szkoła przetrwania, w której potrzebne są krótka pamięć i giętki kręgosłup" – pisze tygodnik "Polityka", opisując rzekome kulisy współpracy z prezesem PiS, Jarosławem Kaczyńskim. Tekst dobitnie skomentowała za pośrednictwem Twittera Beata Mazurek, rzecznik prasowa partii rządzącej i wicemarszałek Sejmu.
Bycie pionkiem Kaczyńskiego mimo wszystko daje pozycję, która pozwala na korzystanie z potęgi władzy poza strukturami PiS. Uginanie się przed prezesem jest wymogiem, aby później "móc reszcie rozkazywać". Upokarzanie się przed jedną osobą wydaje się warte tego, aby później móc upokarzać resztę – piszą w "Polityce" Janicki i Władyka.
Zdaniem autorów "sensacji" wszyscy, którzy są lub starają się być blisko prezesa, wcześniej lub później odczuli jego władzę i nie doczekali się wyjaśnień.
Kaczyński nie tłumaczy swoich decyzji, to byłaby oznaka słabości - czytamy.
Do rewelacji tygodnika odniosła się na Twitterze Beata Mazurek:
Kolejni bajkopisarze o współpracy z J.Kaczyńskim, że to „szkoła przetrwania”. Trochę zabawne, bardziej żałosne. Czy niektórzy naprawdę nie są w stanie zaistnieć nie pisząc o PJK?
Kolejni bajkopisarze o współpracy z J.Kaczyńskim, że to „szkoła przetrwania”. Trochę zabawne, bardziej żałosne. Czy niektórzy naprawdę nie są w stanie zaistnieć nie pisząc o PJK?
— Beata Mazurek (@beatamk) 18 kwietnia 2018