Wdowa po prof. Kochanowskim przyznała, że rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej nie lubią miesięcznic, z tego względu, że dziennikarze wciąż wyszukują jakichś sensacji.
- Takie rewelacje medialne nas już męczą. Ten jazgot, który odbywał się w każdą rocznicę katastrofy - powiedziała Kochanowska.
Jak zaznaczyła, nie pamięta czasu, kiedy nie atakowano byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza.
- Słuchałam przemówienia pani premier May, która stanęła w obronie szpiega. Ten szpieg ma wpisane w pracę niebezpieczeństwo. Nie pamiętam, żeby premier Polski po katastrofie smoleńskiej wystąpił z takim przemówieniem. Antoni Macierewicz był mężem opatrznościowym rodzin smoleńskich - dodała.
Kochanowska powiedziała również, że podkomisja ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, zamiast pokazywać się w mediach, robi to co do niej należy.
- Powstała podkomisja ds. zbadania katastrofy smoleńskiej. Tu jest inna jakość. Tutaj nie są wskazane nawet wystąpienia publiczne. Ta komisja ma wykonać raport lub wskazania. Podkomisja powinna się zająć badaniami technicznymi i zajmuje. Niepotrzebne jest natomiast epatowanie szczegółami i detalami. Te ekscesy medialne są trudne do zniesienia - podkreśliła.
Wdowa po śp. prof. Januszu Kochanowskim uważa, że msze pamięci o ofiarach katastrofy smoleńskiej są potrzebne.
- Bardzo dobrze, że będą msze pamięci. Bardzo wiele osób chce się jednoczyć i modlić - zaznaczyła.
Ewa Kochanowska podkreśliła, że odsłuchała całość zapisów posiedzenia komisji Millera i uderzyło ją zdanie, które wypowiedział Miller – "właściwie niczego nie mamy i ten raport powstaje dlatego, że jest takie zapotrzebowanie".