Dziś prezydenta Andrzej Duda zdecydował o zawetowaniu nowelizacji ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego, według której każdy okręg ma mieć przypisaną konkretną liczbę - co najmniej trzech - posłów wybieranych do europarlamentu. - Chcę ogłosić, że odmawiam jej podpisania i zwracam sejmowi do ponownego rozpatrzenia - powiedział prezydent Andrzej Duda.
- Nowelizacja Kodeksu wyborczego dot. ordynacji do PE w zbyt daleko idący sposób odbiega od zasady proporcjonalności. W naszym prawie wyborczym i w prawie europejskim jasno określony 5-procentowy próg dostępności do europarlamentu
- tłumaczył dziś prezydent Duda.
- Nowelizacja spowodowałaby, że ogromna część obywateli nie miałaby reprezentacji w PE. Jestem przekonany, że taka ordynacja doprowadziłaby do jeszcze większego spadku zainteresowania wyborami do PE i frekwencja w nich byłaby jeszcze niższa
- dodał.
Prezydent zaznaczył jednak, że dostrzega potrzebę zmianę istniejącej ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego.
Prezydent swoje wątpliwości wobec nowelizacji Kodeksu wyborczego wyraził już w minionym tygodniu w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną". Andrzej Duda twierdził, że "ma ogromne wątpliwości, czy to powinna być część polskiego systemu prawnego".
- Nie widzę potrzeby tak fundamentalnego ograniczania dostępu do Parlamentu Europejskiego
- powiedział w rozmowie z "DGP".
CZYTAJ WIĘCEJ: Wątpliwości prezydenta wokół nowelizacji ordynacji wyborczej do PE
Jeszcze wcześniej, przedstawiciele Kukiz'15, PSL, Partii Razem oraz Prawicy Rzeczypospolitej - z inicjatywy stowarzyszenia Klub Jagielloński - skierowali do prezydenta list z apelem o zawetowanie nowelizacji Kodeksu wyborczego, dotyczącej ordynacji do Parlamentu Europejskiego. Argumentują w nim, że nowela "zabetonuje scenę polityczną". W poniedziałek prezydent spotkał się z sygnatariuszami listu.
Po spotkaniu szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski mówił, że "jeśli prezydent zdecyduje o zawetowaniu noweli, to wybory do Parlamentu Europejskiego - które odbędą się w maju 2019 r. - przeprowadzone zostaną według obecnej ordynacji, bo nie będzie już żadnej nowelizacji".
Obecnie w wyborach do PE najpierw ustala się ugrupowania, które w skali kraju, w jednym ogólnokrajowym okręgu wyborczym, osiągnęły próg wyborczy 5 proc. Następnie pomiędzy te ugrupowania rozdzielane są wszystkie polskie mandatu do PE - ponad 50. Potem te mandaty, które danemu ugrupowaniu przypadły w wyniku rozdziału mandatów w skali kraju, są dzielone między 13 list okręgowych tego ugrupowania.
Nowelizacja stanowiła natomiast, że każdy z 13 okręgów wyborczych ma mieć przypisaną konkretną liczbę - co najmniej trzech - posłów wybieranych do europarlamentu. Czyli - jak zaznaczono w opinii Biura Legislacyjnego Senatu do nowelizacji - "w miejsce jednego ponad 50-mandatowego okręgu wyborczego (skutkującego wysoką proporcjonalnością i niskim efektywnym progiem wyborczym) wprowadza się 13 okręgów wyborczych liczących średnio 3,9 mandatu (co skutkuje wysoką dysproporcjonalnością wyborów i bardzo wysokim efektywnym progiem wyborczym)".
Obecnie, gdy podział mandatów do PE odbywa się w skali kraju, 13 okręgów w eurowyborach służy de facto do prezentacji okręgowych list kandydatów i później do wewnętrznego podziału mandatów zdobytych przez dane ugrupowanie.
Według opinii senackiego Biura Legislacyjnego zaproponowany w nowelizacji podział na okręgi wyborcze, spowoduje, że "Polska będzie jedynym w Unii krajem, w którym efektywny próg wyborczy przekracza i to ponad 3-krotnie, unijne maksimum 5 proc.".
- W Polsce efektywny próg wyborczy będzie wynosił 16,5 proc. Tyle głosów w skali kraju będzie musiał otrzymać komitet wyborczy, żeby uzyskać mandat
- wskazali senaccy legislatorzy.