Chińczycy niebezpiecznie rozpychają się w naszym kraju, otrzymując ważne kontrakty na budowę infrastruktury krytycznej. Jest to ryzykowne z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego.
Państwo Środka jest agresywnym inwestorem na całym świecie. Taktyka działania Pekinu jest podobna do strategii Moskwy. Chińczyków interesują kontrola nad strategicznymi inwestycjami i uzależnianie od siebie kolejnych rządów, aby budować na tym swą globalną przewagę. Nie należy zapominać, że wszystkie chińskie podmioty gospodarcze, także te prywatne, podlegają kontroli autorytarnego państwa, rządzonego przez partię komunistyczną. Mogą więc, oprócz celów ekonomicznych, wykonywać inne zadania – jak zlecenia szpiegowskie, kradzież technologii i własności intelektualnej, bądź przejmować kontrolę nad określonymi sektorami gospodarki. Powierzanie infrastruktury krytycznej w ręce związane z chińskim kapitałem jest niezwykle ryzykowne.
Okazuje się, że Chińczycy znów budują nam autostrady. Do tych inwestycji zaprosił ich przed Euro 2012 r. premier Donald Tusk wraz z ówczesnym ministrem infrastruktury Cezarym Grabarczykiem. Stosując cenowy dumping, Chińczycy nie wywiązali się z umów, topiąc przy okazji wielu polskich przedsiębiorców. Firma Covec, która budowała autostradę A2, musiała potem zwracać pieniądze Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Gwarancji udzielały Export-Import Bank of China i Bank of China.
Dziś Chińczycy znów budują nam autostrady. GDDKiA powierzyła tamtejszym firmom budowę bardzo ważnych dla NATO i bezpieczeństwa naszego kraju dróg na wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego. Stecol Corporation zbuduje drogę S19 na odcinku Sokółka–Czarna Białostocka. Ta sama firma buduje też autostrady A2 i trasę S12 (Dorohucz−Chełm). Stecol budował wcześniej zakopiankę, a we wrześniu okazało się, że za miliard złotych wybuduje część trasy S74. To brakujące ogniwo łączące Via Carpatię i autostradę A1. Stecol wygrywa przetargi od 2019 r., często oferując po prostu najniższe ceny. Zaczęło się od trasy S14, tymczasem obecnie ma już w kieszeni kontrakty warte 3,3 mld zł na rynku kolejowym. Chodzi o budowę linii E75 Czyżew–Białystok wspólnie z firmą Power China – Sinohydro.
Ale chińskie przedsiębiorstwa oferują nie tylko ciężkie roboty infrastrukturalne, lecz także nowe technologie. Nowym, flagowym autem elektrycznym Poczty Polskiej zostanie Maxus e-Deliver 3. Chińczycy dostarczą auta za 4 mln zł za pośrednictwem firmy Arval. Marka Maxus należy do giganta motoryzacyjnego SAIC Motor z Szanghaju. W Polsce auta tego typu oferuje firma RSA Polska. Warto zauważyć, że Poczta Polska to logistyczny gigant o strategicznym znaczeniu dla państwa. Posiada niezwykle rozbudowane bazy danych, obsługuje największe firmy, urzędy państwowe, sądy. Najzwyczajniej w świecie są to elementy informacji dla obcego mocarstwa.
Również przy planach budowy polskiego samochodu elektrycznego bazowano niemal w całości na chińskich technologiach. Wzorów miała dostarczyć chińska firma Geely, wpisana na czarną listę firm wspierających Rosję. − Na szeroką skalę stosujemy internet rzeczy, systemy rozpoznawania wizyjnego, rozszerzoną rzeczywistość. Monitorujemy produkcję w czasie rzeczywistym, obserwując cyfrowy odpowiednik linii, a zebrane w ten sposób dane przetwarzamy w chmurze, co gwarantuje odpowiednią wydajność całości procesu – mówił z satysfakcją Hui Yang, dyrektor produkcji z firmy Geely, w fabryce Zeekra w Hangzhou.
W Kobyłce pod Warszawą budowane są natomiast najnowocześniejsze skanery lotniskowe. Buduje je chiński Nuctech. Firmie szefował syn byłego przewodniczącego Chin Hu Jintao, a udziały w niej miała Komunistyczna Partia Chin. Spółka starała się o dostawę urządzeń kontroli przesyłek dla Lotniska im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Jednak działalność tej firmy zaczęła budzić wątpliwości nie tylko w Polsce, lecz także na Litwie czy w USA. Nie ma jednak – jak widać – problemów, aby zdobywać intratne kontrakty w całej Europie.
Chińczycy starali się także o przejęcie kontrolnego pakietu akcji firmy Hutchinson Ports, posiadającej w dzierżawie wieczystej port kontenerowy w Gdyni, w pobliżu portu wojennego NATO. Przejęciem akcji od PSA International były zainteresowane związane z chińskimi komunistami państwowe firmy COSCO oraz China Merchants.
W 2019 r. w naszym kraju działało ponad 600 firm z chińskim kapitałem, dziś jest ich kilka razy więcej. Rok później padł rekord. – Chińczycy zainwestowali u nas ponad miliard dolarów. Polska – obok Niemiec i Holandii – stała się głównym miejscem nowych inwestycji Państwa Środka na kontynencie. Wówczas Zhejiang XCC Group przejęła spółkę FŁT Polska od przemysłowej Grupy Boryszew, a firma Tencent kupiła spory pakiet akcji informatycznej spółki Bloober Team. Chińczycy uwielbiają chować się za innymi firmami. I tak – największy producent mięsa Animex, właściciel znanych marek Berlinki, Krakus czy Morliny, generujący roczne obroty rzędu 10 mld zł, należy co prawda do amerykańskiego koncernu Smithfielsd Foods, ale jego właścicielem jest największy producent wieprzowiny na świecie, chińska WH Group. Podobnie w bankowości – portugalski Espirito Santo należy do Haitong Banku, a marka Millenium do grupy Fosun.
Do Chińczyków należy też cywilna część huty Stalowa Wola, zaś LiuGong Dressta produkuje tam maszyny budowlane. To niebezpiecznie blisko HSW SA, wytwarzającej przecież armatohaubice Krab i innego typu uzbrojenie. W Polsce działa bez problemów chiński gigant telekomunikacyjny Huawei, mający zakaz sprzedaży sprzętu w USA i oskarżany przez amerykański wywiad o szpiegostwo. Nad Wisłą zainwestował też czołowy producent sprzętu AGD – Haier.
Obecnie Chińczycy nie tylko kupują udziały, aby potem przejmować kluczowe przedsiębiorstwa, lecz także inwestują miliardy dolarów w tworzenie całych łańcuchów dostaw, tak jak to dzieje się w sektorze zielonych technologii. Producenci ogniw używanych w elektrykach zainwestowali pokaźne sumy w fabryki w Niemczech i na Węgrzech, planując kolejne w Hiszpanii i Francji.
Zgodnie ze statystykami prezentowanymi przez Centralny Ośrodek Informacji Gospodarczej, w połowie roku w Polsce zarejestrowano 3468 spółek, w których udziałowcem jest chińska firma lub osoba posiadająca chińskie obywatelstwo. Aż 80 proc. z nich działa w województwie mazowieckim. W samej stolicy funkcjonuje aż 1160 takich przedsiębiorstw. Największe przychody notują technologiczne Huawei i Xiaomi oraz Adampol, zajmujący się międzynarodowym transportem samochodów. Chociaż głównym polem działalności Chińczyków jest wciąż handel, coraz więcej firm pojawia się na rynku nieruchomości, w logistyce, w zakresie wytwarzania energii elektrycznej i sektorze finansowym.
Czy to oznacza, że z Państwem Środka nie należy współpracować? Bynajmniej. Współcześnie nie możemy obyć się bez produktów made in China. Polska jest kluczowym krajem na trasie chińskiego Pasa i Szlaku. Terminal kolejowy w Małaszewiczach, gdzie przeładowywane są pociągi jadące z Azji, notuje rekord za rekordem. Chiny z pewnością będą dbały o swoje interesy, dlatego współpraca z Polską jest dla nich bardzo ważna. Prawdopodobnie Pekinowi zawdzięczamy studzenie eskalacji na granicy z Białorusią latem tego roku. Ewentualne jej zamknięcie miałoby fatalne skutki dla handlu Wschodu z Zachodem.
Nie należy jednak zapominać o względach bezpieczeństwa. Powierzanie budowy infrastruktury krytycznej chińskim firmom czy przejęcie przez nie wpływów w kluczowych sektorach gospodarki mogą okazać się zgubne w przyszłości. Dlatego niezbędny jest stały monitoring takich posunięć, aby nasz kraj nie znalazł się tym razem w szponach nowego, globalnego technokratycznego komunizmu.