Po tym jak w Kłodzku urzędnicy przerzucają się odpowiedzialnością za sytuację powodziową, Jacek Protasiewicz, były polityk PO, wskazuje, że w regionie panuje pewnego rodzaju układ. - Jak się uświadomi, że właśnie przerwanie tej tamy jest przyczyną największych strat (w tym śmiertelnych) w Kotlinie Kłodzkiej, to tam powinien już siedzieć prokurator. A siedzi? - pytał.
Kłodzko jest jednym z miast, które najbardziej ucierpiały w wyniku wrześniowej powodzi.
TVP3 Wrocław poinformowało jednak o chaosie, jaki dziś panuje w mieście. A u podstaw tragedii leżał także brak właściwej komunikacji, m.in. o pęknięciu tamy w Stroniu Śląskim.
Szef Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Kłodzku Jan Kalfas zrezygnował z pracy i nie szczędził gorzkich słów staroście Małgorzacie Jędrzejewskiej-Skrzypczyk z Koalicji Obywatelskiej.- Przepływ informacji wynikał z tego, ponieważ pani starosta podejmowała decyzję samodzielnie. Jeżeli ja chciałem choćby nawet żeby dostać pracowników do pomocy, to pani starosta powiedziała: jeżeli sobie nie dajemy rady, to się mam zwolnić - mówił Faktom TVP3 Wrocław Kalfas.
Starosta Jędrzejewska-Skrzypczyk winą obarcza natomiast... Wody Polskie.
Materiał Faktów TVP3 Wrocław skomentował Jacek Protasiewicz, były działacz Platformy Obywatelskiej, twierdząc, że pokazuje on, "co naprawdę działo się za kulisami teatru telewizji sztabów kryzysowych we Wrocławiu".
- Trzeba wiedzieć, że starosta kłodzka i wojewoda dolnośląski oraz szef Biura Wojewody (prywatnie syn pani starosty) są z kłodzkiej PO, podporządkowanej Monice Wielichowskiej [wicemarszałek Sejmu z ramienia KO]
- napisał Protasiewicz.
A tutaj o tym,co NAPRAWDĘ działo się za kulisami teatru telewizji sztabów kryzysowych we Wrocławiu…A trzeba wiedzieć,że starosta kłodzka i wojewoda dolnośląski oraz szef Biura Wojewody (prywatnie syn pani starosty ) są z kłodzkiej @Platforma_org podporządkowanej @MWielichowska https://t.co/TfRRhYcAhC
— Jacek Protasiewicz (@ProtasiewiczJ) September 24, 2024
Protasiewicz wskazał, w innym z wpisów, że to pęknięcie tamy w Stroniu było "przyczyną największych strat" w rejonie Kotliny Kłodzkiej.
- Jak się uświadomi, że właśnie przerwanie tej tamy jest przyczyną największych strat (w tym śmiertelnych) w kotlinie kłodzkiej, to tam powinien już siedzieć prokurator. A siedzi
- dodał.
Nazwisko posłanki Moniki Wielichowskiej pojawiało się ostatnio także w kontekście jej deklaracji sprzed kilku lat, gdy krytykowała budowę suchych zbiorników retencyjnych na Ziemi Kłodzkiej.
Ani mieszkańców, ani władz samorządowych gmin, ani też powiatu nie ma zgody na takie propozycje lokalizacji 9 suchych zbiorników na terenie Ziemi Kłodzkiej. Wody Polskie podlegające pod rząd wydały publiczne pieniądze w błoto. Uczestniczyłam w jednym ze spotkań w Ścinawce Górnej, gdzie mieszkańcy jasno określi co myślą o przygotowanej analizie. Ja też
- pisała w jednej z interpelacji.
O braku komunikacji dotyczącej przerwania tamy w Stroniu Śląskim, pisaliśmy w naszym obszernym reportażu dot. Lądka-Zdroju.
- My byliśmy całkowicie odcięci komunikacyjnie. Informacja dotarła do nas dzięki hydrologowi, który był w sztabie. Dzięki jakimś swoim kontaktom w Wodach Polskich poinformował nas, że zapora w Stroniu Śląskim, jeśli chodzi o wytrzymanie, wynosi 50 na 50. Wtedy podjęliśmy szeroko zakrojoną akcję ewakuacyjną. Baliśmy się, że jeśli ta zapora nie wytrzyma, to już gdy wody w Lądku były bardzo wysoko podniesione i występowały lokalne podtopienia, baliśmy się, że ta fala wyrządzi ogromne krzywdy, dlatego też bardzo szybko ewakuowaliśmy ludzi. I tak też się stało po tym, gdy zapora nie wytrzymała
- powiedział w rozmowie z portalem niezalezna.pl burmistrz Lądka-Zdroju. Tomasz Nowicki.
Nie inaczej było we wspomnianym Kłodzku. Kilka dni temu, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", burmistrz Kłodzka, Michał Piszko, powiedział:
Informację o tym, że zbiornik pękł, dostałem od dziennikarzy. Nie miałem oficjalnych informacji w trybie zarządzania kryzysowego, że ta fala idzie do Kłodzka. Z tego, co wiem, przez 4 godziny po tym, jak ten wał pękł, nie było informacji, że ta woda idzie na nas. Przez 4 godziny!
Związany z PO starosta brzeski również jest krytyczny wobec działań w obliczu powodzi.
- Jestem troszeczkę przerażony tym, jak to wygląda. W tym momencie, gdy była największa potrzeba, i największy dramat rozgrywał się w Lewinie Brzeskim, to tak naprawdę sztab kryzysowy, który powinien funkcjonować właśnie najbliżej ludzi, kompletnie nie funkcjonował - mówił kilka dni temu na antenie Polsat News Jacek Monkiewicz.