Opozycjonista, którego SB w 1986 r. uprowadziło i maltretowało podczas przesłuchań, domaga się w sądzie wznowienia śledztwa wobec winnych tej zbrodni komunistycznej. Sąd odrzucił wszystkie wnioski i bezterminowo przerwał sprawę.
Do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli trafiło zażalenie na odmowę wszczęcia śledztwa w sprawie Michała Mireckiego, prowadzonej przez IPN.
To działacz opozycji w czasach PRL, aktywny w strukturach Niezależnego Zrzeszenia Studentów, Grup Oporu RKW „Solidarni” oraz Radia „Solidarność”. W 1986 r. został porwany przez funkcjonariuszy kontrwywiadu PRL i przewieziony do ośrodka w Magdalence niebędącego aresztem, w którym siłą wymuszano na nim zeznania oraz podpisanie oświadczeń. Przez cztery dni Mirecki miał być maltretowany przez poddawanie go nieustającym przesłuchiwaniom bez sporządzania protokołu oraz pozbawienie snu.
Rozpatrująca zażalenie Mireckiego sędzia Małgorzata Rutkiewicz-Rząsa odrzucała kolejne wnioski składane przez skarżących podczas posiedzenia. Nie zgodziła się na udział w nim publiczności – mimo argumentacji, że to sprawa niecodzienna i mająca szeroki kontekst zbrodni komunistycznych. Sędzia nie zgodziła się na obecność ani mediów, ani osób zaufanych. Odrzuciła też wniosek o przesłuchanie świadków zgłoszonych przez pełnomocnika Michała Mireckiego – mec. Marka Harasiuka. W tej sytuacji adwokat złożył pismo o wyłączenie sędzi. W rezultacie sąd odroczył posiedzenie bezterminowo.
Wśród osób, którzy odpowiadają za te zbrodnie komunistyczne, wskazywany jest Marian Kotarski vel Pękalski, funkcjonariusz kontrwywiadu SB, który infiltrował opozycyjne środowisko Grup Oporu.
Pierwsze śledztwo w sprawie uprowadzenia i nękania Mireckiego toczyło się w 1991 r. wobec wysokich rangą esbeków, którzy mieli zza biurka kierować działaniami funkcjonariuszy bezpieki.
– Wtedy żadnego z oskarżonych nie dosięgła sprawiedliwość, bo sąd objął ich amnestią z 1989 r. – mówił nam pełnomocnik Mireckiego mec. Marek Harasiuk, również działacz opozycji w czasach PRL.
W 2016 r. sprawą zajmował się ponownie IPN, lecz zdecydował o niewszczynaniu śledztwa.
– Konieczne jest ponowne postępowanie w sprawie porwania ze względu na ujawnienie przed kilku laty przez Włodzimierza Domagalskiego (również działacza opozycji – red.) prawdziwej roli agenta, którym był Kotarski vel Pękalski – mówił nam Mirecki.