Po niedawnym zawieszeniu Krzysztofa Daukszewicza za transfobiczny żart z Piotra Jaconia, wydawało się, że to prezenter TVN24 i stacja będą wizerunkowymi zwycięzcami sporu. Okazało się jednak inaczej - oświadczenie Daukszewicza, który nie ma zamiaru wracać do "Szkła Kontaktowego" uruchomiło lawinę. Głos zabrał też Jacoń, który jest zdziwiony oskarżeniami o nakręcanie hejtu wobec satyryka.
W maju doszło do spięcia na wizji "Szkła Kontaktowego". Satyryk Krzysztof Daukszewicz postanowił zadrwić z Piotra Jaconia - prezenter ma transpłciową córkę, napisał książkę o życiu z nią pt. "My, trans". W trakcie wejścia Jaconia na żywo, współgospodarz programu zapytał dziennikarza: "A jakiej płci on dzisiaj jest?".
Adresata żartu aż zamurowało. Incydent zakończył się kilkutygodniowym zawieszeniem Daukszewicza. Satyryk miał propozycję powrotu do TVN24, ale zrezygnował. Jak wytłumaczył w mediach społecznościowych, to efekt fali hejtu, jaka się wylała na niego i jego rodzinę. Stronnicy Jaconia w sieci oskarżali Daukszewicza o transfobię i uleganie narracji prawicy.
- To była gafa, za którą od razu przeprosiłem. Nie miałem złych intencji. Piotr Jacoń nie uznał, jak mówił "pokątnych" przeprosin, ale jak miałem to zrobić? Poszedłem po programie i przeprosiłem. Później, gdy dzwonił do mnie, szybko okazało się, że nie dzwoni, by zażegnać konflikt tylko napisać na internecie następny manifest. I mam niestety nieodparte wrażenie, że sam się na swój krzyż wdrapał, bo nikt go tam nie powiesił. A już na pewno nie ja, ani moja rodzina, która nie może się pozbierać po hejcie, na który nas skazał. I mam także nieodparte wrażenie, że z ofiary zamienił się dość szybko w kata, i że ma to gdzieś. Jeśli tak ma przebiegać nauka tolerancji, to ja w czymś takim nie zamierzam uczestniczyć
Decyzja ta pociągnęła za sobą inne. Kolejnym krytykiem podejścia stacji i Jaconia okazał się kabareciarz Robert Górski, który wysłał mail do współpracowników z programu.
"Tą drogą w ramach solidarności z Krzysztofem i w ramach niezgody na podobieństwo TVN24 do TVP Info, jako gość 'Szkła...' bardzo dziękuję za gościnę. Stacja niszczy niewinnego człowieka i dlatego nie chcę tego wspierać swoją obecnością"
Na tym jednak nie koniec. Trzecim, który ma dość awantury, jest Artur Andrus, związany od wielu lat ze "Szkłem Kontaktowym". On również zrezygnował z występów w TVN24.
Do kryzysu wizerunkowego w stacji komercyjnej nawiązał Tomasz Lis. Youtuber uważa, że środowisko LGBT zaczyna dyktować, kto może pracować w mediach, a kto nie. Co ciekawe, była gwiazda „Faktów” TVN popiera decyzję buntowników o opuszczeniu „Szkła Kontaktowego”.
- I słusznie polityczno-poprawne szaleństwo poszło już za daleko. Święte krowy i czteroliterowe aktywistki chcą decydować kto może pracować a kto ma odejść
I słusznie polityczno poprawne szaleństwo poszło już za daleko. Święte krowy i czteroliterowe aktywistki chcą decydować kto może pracować a kto ma odejść. https://t.co/je5laYXLvs
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) June 18, 2023
Jacoń nie zdawał sobie sprawy, że afera przybierze taki obrót. Uważał, że po rozmowie telefonicznej z Daukszewiczem, sprawa jest załatwiona.
- Sprawa wróciła kilka dni temu wraz z tym esemesem: "Panie Redaktorze, może już Pan wracać do pracy. Niech się Pan nie boi, mnie w TVN24 już nie ma. Jednego ksenofoba na Pana drodze mniej. Zostali jeszcze Kaczyński i Czarnek. Z nimi będzie ciężej, ale życzę sukcesu. Ps. Co sprawia przyjemność, kiedy z ofiary człowiek zamienia się w kata? Ciekawi mnie to. Życzę sukcesów i na tym polu. Z szacunkiem. Krzysztof Daukszewicz".
Miesiąc temu napisałem: szukajmy sojuszników a nie wrogów. Podtrzymuję