O północy z 31 stycznia na 1 lutego brexit stał się faktem - Wielka Brytania opuściła Unię Europejską i rozpoczęła zaplanowany na 11 miesięcy okres przejściowy. Kto zyskał, a kto stracił na wyjściu Brytyjczyków ze Wspólnoty? - Stratna jest Unia Europejska, bo odchodzi druga gospodarka unijna, to w wymiarze ekonomicznym. W wymiarze politycznym - na zewnątrz do świata idzie fatalny sygnał, że Unia Europejska słabnie - powiedział w "Politycznej kawie" europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
O północy z 31 stycznia na 1 lutego Wielka Brytania opuściła Unię Europejską. Proces brexitu zapoczątkowany został w praktyce 23 czerwca 2016 roku, kiedy 52 proc. uprawnionych do głosowania Brytyjczyków w referendum opowiedziało się za wyjściem ze Wspólnoty. Wyjście Wielkiej Brytanii z UE nie kończy jeszcze brexitu, bo rozpoczyna ono trwający do końca roku okres przejściowy, w którym większość rzeczy będzie się odbywać na dotychczasowych zasadach.
Dziś o konsekwencjach opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię mówili goście Jacka Liziniewicza w "Politycznej kawie".
- Stratna jest Unia Europejska, bo odchodzi druga gospodarka unijna, to w wymiarze ekonomicznym. W wymiarze politycznym - na zewnątrz do świata idzie fatalny sygnał, że Unia Europejska słabnie i nie potrafiła utrzymać Wielkiej Brytanii, jest być może na równi pochyłej. Unia więc traci, Wielka Brytania być może zyska. Na krótką metę może straci, na dłuższą - może zyskać
- ocenił eurodeputowany PiS, Ryszard Czarnecki.
- Wielka Brytania może paradoksalnie wyjść na swoje i będzie to "jakże fatalny przykład" dla tych krajów i społeczności, które też pomyślą o wyjściu i pomyślą, że "im się udało, to może nam się uda" - dodał Czarnecki.
Zdaniem europosła, opuszczenie Unii przez Wielką Brytanię to zła wiadomość dla Polski. Wskazał, że "Wielka Brytania była krajem, który podobnie jak my, realistycznie myślał o Rosji", a brexit umacnia dominację francusko-niemiecką w Europie.
Poseł Koalicji Polskiej, Jarosław Sachajko, zwrócił uwagę na to, że brexit może spowodować w Brukseli pewnego rodzaju "otrząśnięcie".
- Dopóki Unia Europejska nie wróci do tego, do czego została stworzona, czyli do gospodarki, to za chwilę okaże się, że kolejne kraje będą odchodziły. Unia Europejska stoi w miejscu. Jeżeli nie będziemy się rozwijać, to następne kraje, które są płatnikami netto nie będą widziały potrzeby bycia w takim bycie, który zajmuje się ideologiami, uzurpuje sobie wkraczanie do rozwoju poszczególnych krajów zamiast myśleć o tym, żeby wzmacniać ten wielki rynek
- powiedział Sachajko.