Decyzja Kremla o przeniesieniu części rosyjskiej broni jądrowej na Białoruś powoduje wzrost niestabilności zagrożenia - powiedział w sobotę PAP szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP, sekretarz stanu, Marcin Przydacz.
Amerykański wywiad potwierdził, że - jak podała stacja telewizyjna CNN - "nie ma powodu, by wątpić, że Rosja rozmieściła na Białorusi broń jądrową".
Przebywający z wizytą w Wieluniu (Łódzkie) szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP, sekretarz stanu, Marcin Przydacz powiedział w sobotę przed południem, że informacja o rosyjskiej broni jądrowej na Białorusi podsyca tylko kampanię dezinformacyjną Moskwy. - "Decyzja strony rosyjskiej o dyslokowaniu broni jądrowej na Białoruś powoduje wzrost niestabilności zagrożenia" - oświadczył Przydacz.
- "Nie jest to w żaden sposób działanie wynikające z jakiejkolwiek konieczności. To chęć eskalacji i wywoływania dodatkowych napięć. Tak należy spoglądać na działania strony rosyjskiej" - podkreślił. "Polska jest częścią NATO, jest objęta parasolem ochronnym Sojuszu Północnoatlantyckiego przed jakimikolwiek zagrożeniami. Możemy spać spokojnie. Należy analizować to, co się dzieje na terytorium Białorusi i kontynuować politykę obrony i odstraszania" - zapewnił prezydencki minister.
Szef BPM Kancelarii Prezydent RP skomentował także ostatni wywiad prezydenta Rosji, w którym Władimir Putin mówił między innymi, że Polska chce odzyskać tereny na zachodzie Ukrainy i szykuje się do rozbioru tego kraju. " To oczywiście kontynuacja pewnej działalności dezinformacyjnej ze strony Kremla. Wystąpienia Putina było pełne kłamstw, półprawd po to, aby eskalować, aby zaburzać dyskusję o prawdzie historycznej. Należy reagować, jak poprzez wezwanie ambasadora Federacji Rosyjskiej do naszego MSZ, reagować poprzez informacje o tym, jak faktycznie wygląda prawda historyczna" - powiedział Przydacz PAP.
- "Rosja, jako państwo agresywne, jako kraj eskalujący konflikty, jako państwo, które brutalnie napada na inne państwa, morduje ludzi, stara się odwracać uwagę publiczną poprzez tego typu dezinformacje. Musimy temu przeciwdziałać" - podsumował.