- Polska jest narażona na atak atomowy ze strony Rosji niezależnie od tego, czy broń atomową na swoim terytorium posiadamy lub nie. A więc logika wskazuje, że lepiej je posiadać niż nie - ocenił poseł PSL-u Władysław Teofil Bartoszewski w rozmowie z redaktorem Tomaszem Sakiewiczem w programie Telewizji Republika "Polityczna kawa"
Nuclear sharing to koncepcja w polityce odstraszania nuklearnego NATO, która pozwala krajom członkowskim nieposiadającym własnej broni jądrowej uczestniczyć w planowaniu jej użycia przez NATO. W szczególności przewiduje, że broń nuklearna może być udostępniona siłom zbrojnym tych państw.
I właśnie o udział w parasolu nuklearnym został zapytany przez Tomasza Sakiewicza prezydent RP Andrzej Duda.
Problemem przede wszystkim jest to, że nie mamy broni nuklearnej. Nic nie wskazuje na to, żebyśmy w najbliższym czasie jako Polska mieli posiadać ją w naszej gestii. Zawsze jest potencjalna możliwość udziału w programie Nuclear Sharing. Rozmawialiśmy z amerykańskimi przywódcami o tym, czy Stany Zjednoczone rozważają taką możliwość. Temat jest otwarty
- zapowiedział prezydent w rozmowie z "GP".
Do tej koncepcji odnieśli się goście Tomasza Sakiewicza w programie Telewizji Republika "Polityczna kawa": europoseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Kuźmiuk oraz poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Teofil Bartoszewski.
Polityk PSL-u zwrócił uwagę, że Polska jest narażona na atak atomowy ze strony Rosji niezależnie od tego, czy broń atomową na swoim terytorium posiadamy lub nie. - A więc logika wskazuje, że lepiej je posiadać niż nie - powiedział.
- Ta sprawa została podniesiona kilka miesięcy temu nie przez Polskę, czy przez Stany Zjednoczony a przez Niemcy, ponieważ Niemcy muszą unowocześnić swoje samoloty, które są w stanie przenosić głowicę nuklearne i nie bardzo chciały to robić. I wtedy w Stanach Zjednoczonych rozpoczęła się niepubliczna dyskusja, że jeżeli nie Niemcy, to może Polska. Myśmy zgłosili taki akces od razu, bo jeżeli zakupimy samoloty F-35, to one są w stanie przenosić pociski nuklearne, jest taka opcja przynajmniej. W związku z tym Niemcy jednak uznali, że lepiej unowocześnić własne samoloty, ale tym samym w jakiś sposób weszliśmy do gry. Uważam, że to jest dyskusja, którą należy prowadzić
- dodał Władysław Teofil Bartoszewski.
Zbigniew Kuźmiuk podkreślił, że "ta sprawa uczestnictwa Polski w tym programie jest znacznie wcześniejsza". - Już w 2015 roku mówił o tym pan minister Szatkowski, który jest teraz ambasadorem Polski przy NATO. Co więcej ona pojawiła się także w 2020 roku w kampanii wyborczej w Niemczech. Wtedy wiceprzewodnicząca SPD mówiła o tym, że Niemcy zrezygnują z uczestnictwa w tym programie. I na to zareagowała pani ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher, która stwierdziła, że w takim razie ta broń jądrowa powinna znaleźć Polsce. Potem oczywiście Niemcy jednak zdecydowali się modernizować swój sprzęt - zaznaczył.
- Nie ulega wątpliwości, że to nie jest rzecz nowa i to nie jest tak, jak mówił ostatnio Donald Tusk, że to jest jakieś nieszczęście sprowadzone do Polski. Ona była analizowana i skoro ambasador USA mówił o tym, że "w takim razie trzeba tę broń przenieść do Polski", to nie oznacza to, że mówiła w swoim imieniu, ale że mówiła w imieniu rządu Stanów Zjednoczonych
- dodał.
Polityk wyraził radość z podejścia Władysława T. Bartoszewskiego. - Pan poseł z reguły wypowiada się trochę inaczej niż opozycja. Miejmy nadzieję, że będzie miał dużą rolę w edukacji opozycji, bo rzeczywiście jest to głos absolutnie propaństwowy, propolski. Tak powinno być. I miejmy nadzieję, że cała opozycja dojdzie do przytomności i tego rodzaju działania naszego państwa będzie wspierała - podkreślił.
[polecam:https://niezalezna.pl/460158-tusk-skomentowal-wywiad-prezydenta-dla-gazety-polskiej-nie-chce-zeby-polska-miala-bron-atomowa?desktop]