Po sześciu latach starań Polska dołączyła do międzynarodowej inicjatywy ASCA (ang. Artillery Systems Cooperation Activities) z wiodącym udziałem państw NATO. Jej celem jest m.in. zwiększenie interoperacyjności i umożliwienie bezpośredniego współdziałania systemów kierowania ogniem artylerii różnych państw przez zastosowanie ujednoliconych standardów i jednolitych interfejsów. – Polska ma potencjał technologiczny i intelektualny, który pozwala nam na współpracę z najlepszymi. W kwestii systemów kierowania ogniem artyleryjskim należymy do światowej czołówki – mówi w rozmowie z portalem Niezależna.pl Michał Jach, były przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej (SKON).
Siły Zbrojne RP od dawna były zainteresowane przystąpieniem do inicjatywy ASCA. Gdy w 2018 r. podjęto decyzję o pozyskaniu dla Sił Zbrojnych RP wyrzutni HIMARS wraz z systemem kierowania ogniem IFATDS-P (International Field Artillery Tactical Data System Poland), a jednocześnie rozpoczęto prace nad dalszym rozwojem rodzimego systemu TOPAZ (systemem kierowania ogniem opracowanym przez WB Electronics S.A. z powodzeniem wykorzystywanym w Wojskach Rakietowych i Artylerii), uznano, że to najbardziej odpowiedni czas na rozpoczęcie procedury akcesyjnej.
W 2020 r. Polska uzyskała status państwa wspieranego, a rolę wspierającego (na wniosek Polski) przyjęły Stany Zjednoczone. Kolejne trzy lata poświęcone były uczestnictwu w poszczególnych konferencjach ASCA, na których zapoznawano się z kolejnymi wymaganiami oraz testowano wdrażane do systemów kierowania ogniem nowe zdolności i rozwiązania interfejsu.
W 2023 r. oba systemy: TOPAZ oraz IFATDS-P osiągnęły gotowość do poddania ich skomplikowanym testom interoperacyjności. Zgodnie z opracowaną dla ASCA metodyką, w pierwszej kolejności należało przeprowadzić testy sprawdzające z państwem wspierającym, czyli w przypadku Polski z USA, a następnie takie same testy potwierdzić z innym państwem członkowskim ASCA. W przypadku Polski takie testy przeprowadzono z Kanadą.
Podczas marcowej konferencji w Koblencji w Niemczech, Polska oraz Litwa uzyskały członkostwo w inicjatywie. Warto zaznaczyć, że spośród 15 państw zrzeszonych w ASCA, tylko Polska posiada dwa funkcjonalne, zautomatyzowane systemy kierowania ogniem spełniające wymagania inicjatywy.
Polska ma potencjał technologiczny i intelektualny, który pozwala nam na współpracę z najlepszymi. W kwestii systemów kierowania ogniem artyleryjskim należymy do światowej czołówki.
– mówi w rozmowie z portalem Niezależna.pl Michał Jach, były przewodniczący Sejmowej Komisji Obrony Narodowej (SKON).
Teraz trzeba negocjować odpowiednie warunki, by przedstawiciele koncernów zbrojeniowych w Niemczech czy we Francji nie wyczuli pola do działania i nie zaczęli traktować Polski jako młodszych braci, których dopiero trzeba uczyć pewnych rzeczy. Polska, z dokonaniami zarówno państwowych spółek zbrojeniowych, jak i sektora prywatnego, stawia się w pierwszym rzędzie w segmencie kierowania ogniem artyleryjskim. Z takim wkładem musimy być odpowiednio traktowani i uzyskać konkretne profity.
– dodaje.
Nasz rozmówca przypomina, że jeszcze kilka lat temu analitycy wojskowi wskazywali na schyłek znaczenia artylerii na polu walki.
Doświadczenia wojny na Ukrainie całkowicie zmieniły podejście do kwestii "Boga Wojny", jak określa się artylerię. Obecnie, dzięki nowoczesnym systemom, artyleria pozwala strzelać w punkt, z dokładnością niespotykaną wcześniej w tym segmencie.
– mówi Michał Jach.
Obecnie kraje NATO przezbrajają się i projektują klasyczną artylerię, ale w oparciu o nowoczesne systemy, które znacząco zwiększają zasięg i precyzję – wskazuje były szef SKON.
To sprawia, że osiąnięcia Polski w sektorze artylerii trzeba pokazywać i podkreślać ich znaczenie. Do produkcji artylerii potrzebne są nowoczesne technologie elektroniczne, rozpoznania, kierowania ogniem, także zdalnego. Wszystko to wymaga ogromnych nakładów finansowych. To także pole do działania dla producentów. Dlatego trzeba pokazywać rolę Polski w tym zakresie i prowadzić negocjacje tak, by skorzystał zarówno polski przemysł, jak i armia.
– kończy nasz rozmówca.