Nasilają się ataki agresywnych nielegalnych migrantów na polskie służby na granicy polsko-białoruskiej. Choć migrantom odbierane są niebezpieczne narzędzia, wciąż jest niebezpiecznie. Sytuacja z dnia na dzień staje się coraz trudniejsza, co przyznaje minister obrony narodowej.
Dziś ok. godz. 4.30 doszło do ataku nożem na żołnierza na polsko-białoruskiej granicy w okolicach Dubicz Cerkiewnych. Mjr Magdalena Kościńska, rzecznik 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej, poinformowała, że pierwszej pomocy udzieliła rannemu funkcjonariuszka Straży Granicznej. Podczas udzielania pierwszej pomocy rannemu funkcjonariuszka była obrzucana przez migrantów kamieniami i konarami drzew.
Żołnierz został przewieziony do szpitala w Hajnówce, przeszedł operację i - na ten moment - jego stan jest stabilny.
Rzecznik Prasowy Komendanta Głównego Straży Granicznej, kmdr ppor. Andrzej Jóźwiak podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że funkcjonariusze obserwują nasilenie agresywnych zachowań ze strony migrantów przebywających na granicy polski-białoruskiej.
"Mamy do czynienia z zachowaniami migrantów, którzy rzucają kamieniami w stronę polskich patroli, rzucane są konary, płonące gałęzie, doszło również do próby podpalenia znaku granicznego" - wyjaśnił. Funkcjonariusze mają również odbierać cudzoziemcom niebezpieczne narzędzia, takie jak kije z przymocowanymi nożami czy pałki zakończone gwoździami.
"Widzimy wyraźnie, że służby białoruskie pomagają cudzoziemcom podczas prób przekroczenia granicy, zresztą ci migranci wyposażani są w narzędzia pomagające im sforsować granicę" - wskazał Jóźwiak. Podkreślił, że sprawa jest traktowana jako napaść na polskiego żołnierza.
Kilka godzin przed atakiem na żołnierza odnotowano inne niebezpieczne incydenty na podlaskim odcinku granicy z Białorusią, a wskutek ataku migrantów ucierpieli funkcjonariusze Straży Granicznej. "Jednego z nich uderzono stłuczoną butelką, kolejny został ranny po ataku niebezpiecznym narzędziem, do którego był przytwierdzony nóż" - podała z kolei rzeczniczka podlaskiego oddziału SG mjr Katarzyna Zdanowicz.
W okolicach Dubicz Cerkiewnych, podczas próby nielegalnego przekroczenia granicy przez grupę dziewięciu cudzoziemców, jeden z nich ranił w ramię funkcjonariusza SG. Do ataku wykorzystał kij, do którego przytwierdzony był nóż. "Funkcjonariusz odebrał niebezpieczne narzędzie. W szpitalu został zaopatrzony medycznie" - dodała mjr Zdanowicz.
Według statystyk, w ostatnich miesiącach poszkodowanych zostało w takich atakach czterech strażników granicznych. "Migranci rzucają kamieniami, gałęziami, butelkami, mają ze sobą niebezpieczne narzędzia zakończone nożami, strzelają z procy. Uszkadzane są też pojazdy służbowe (od początku kryzysu migracyjnego ok. 90), w których m.in. wybijane są szyby i niszczona karoseria" - poinformowała rzeczniczka oddziału
Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, że jest "na bieżąco w kontakcie z przedstawicielami służby zdrowia i szpitala, do którego trafił żołnierz ofiarnie broniący polskiej granicy, stojący na straży państwa polskiego i nienaruszalności naszej granicy".
"Jesteśmy w kontakcie z premierem, a także szefem MSWiA Tomaszem Siemoniakiem. Są informowani na bieżąco" - przekazał. Dodał, że wojsko objęło opieką psychologiczną rodzinę poszkodowanego żołnierza.
"To jest sytuacja, która z każdym dniem staje się coraz trudniejsza, dochodzi do bandyckich ataków na naszych żołnierzy i funkcjonariuszy, to jest zorganizowana akcja prowadzona przez białoruskie służby z wykorzystaniem osób, które w ten bandycki sposób atakują naszych żołnierzy i funkcjonariuszy" - mówił szef MON.