Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Łukaszenka realizuje kolejny akt wojny hybrydowej. Sytuacja na granicy robi się niebezpieczna

Od kilku dni reżim Alaksandra Łukaszenki na zlecenie Kremla sukcesywnie odkręca kurek z imigrantami, których przerzuca na tereny przygraniczne i zachęca do szturmu. Odwrócenie uwagi od tego tematu sprzyja eskalowaniu napięć, jednak trzeba pamiętać, że operacja destabilizacyjna rozpisana jest na długi okres czasu i ma różne scenariusze, a bieżące wydarzenia mogą jedynie przyspieszyć część z nich.

Granica polsko-białoruska
Granica polsko-białoruska
Maciej Luczniewski - Gazeta Polska

Wojsko i służby zaangażowane wspólnie z lokalną społecznością w umacnianie wałów i układanie worków z piaskiem, tworzących tymczasowe tamy. Ratowanie zdrowia i życia. Ewakuacja ludności, zbiórki żywności, artykułów pierwszej potrzeby, ubrań. Sprzątanie tego, co pozostawiła po sobie wielka woda – setek ton błota, gruzu, powyrywanych chodników czy znaków drogowych, wypompowywanie wody z domów, mieszkań i piwnic. Płacz tysięcy osób, które w ciągu kilku chwil straciły cały dorobek życia. Niektórzy po raz kolejny, po powodzi tysiąclecia z 1997 r. Wydania specjalne wszystkich stacji informacyjnych, specjalne serwisy w internecie poświęcone powodzi. Media społecznościowe przepełnione zdjęciami rwących potoków niszczących wszystko na swojej drodze. To obrazy, które przez ostatnie dni towarzyszyły nam niemal bez przerwy. Nic dziwnego wobec największej od lat klęski żywiołowej. Większość tematów zeszła na dalszy plan, a o sytuacji w Polsce i wielu innych krajach, które spustoszyła powódź, informowały media na całym świecie. 

Szturm na granicę

Odwrócona uwaga, ogromne rozemocjonowanie społeczeństwa, chaos informacyjny – w takich okolicznościach prowadzenie działań wyczerpujących znamiona wojny hybrydowej idzie agresorowi znacznie łatwiej. W momencie, w którym sytuacja powodziowa przeradzała się w Polsce z bardzo złej w tragiczną, reżim Alaksandra Łukaszenki postanowił zagrać znaną w destabilizacyjnej operacji kartą związaną z nielegalnymi imigrantami. Ze statystyk podawanych w codziennych raportach przez Straż Graniczną wynika, że każdego dnia dochodzi średnio do około 100 prób nielegalnego wtargnięcia do Polski od strony Białorusi. Tylko w miniony weekend takich przypadków było ok. 300. Oznacza to, że po letnim, czasowym osłabieniu znów mamy do czynienia z zaognieniem sytuacji. Biorąc pod uwagę dane od początku br., wychodzi, że prób nielegalnego przekroczenia tej granicy było już ponad 26 tys. Idziemy więc na rekord, bo podobny wskaźnik odnotowano w 2023 r., ale dotyczył on pełnych 12 miesięcy. Szturmowi na polską granicę często towarzyszą też ataki na żołnierzy i funkcjonariuszy. W ruch idzie wszystko, co nielegalni imigranci mają pod ręką – gałęzie drzew, kostka brukowa, petardy. Niemal codziennie w ręce służb wpadają też osoby pomagające w nielegalnym procederze. 

Celowa operacja czy długotrwała strategia? 

Czy zatem można stwierdzić, że Białoruś z premedytacją wykorzystuje obecną sytuację w Polsce do destabilizowania wspólnej granicy? Z jednej strony czas i okoliczności wskazują, że faktycznie może tak być. Reżimom w Moskwie i Mińsku na pewno nie można zarzucić, że nie monitorują wydarzeń w sąsiednich krajach. Pod tym względem uderzenie hybrydowe w mierzącą się z olbrzymią tragedią Polskę wydaje się logiczne i uzasadnione, bo może nieść ze sobą znacznie większe korzyści niż w zwyczajowej sytuacji. To, co nie ulega zmianie, to fakt, że zleceniodawcą działań jest Kreml, a Łukaszenka – wykonawcą.

Widać to nawet po samym przepływie imigrantów. Już nie docierają oni bezpośrednio do Mińska, tak jak miało to miejsce chociażby w czasie apogeum kryzysu w 2021 r., lecz najpierw trafiają do Rosji, a Białoruś jest dopiero ich drugim przystankiem. Następnie są przewożeni przez łukaszenkowskie służby pod granicę z Polską w celu jej nielegalnego przekroczenia. Z drugiej strony nikt raczej nie był na tyle naiwny, by sądzić, że wojna hybrydowa wymierzona w Polskę nagle się skończy lub przynajmniej ulegnie długotrwałej stagnacji. Zwłaszcza że ma ona rozpisane różne scenariusze działań, a destabilizacja granicy z wykorzystaniem nielegalnych imigrantów jest tylko jednym z nich. Jeszcze przed rozpoczęciem wakacji wskazywano, że jesień w kontekście sztucznie wywołanego kryzysu migracyjnego na wschodniej granicy może przynieść kolejną eskalację. I tak rzeczywiście się stało, a przecież wtedy o zagrożeniu powodziowym i związanych z nim tragicznych skutkach nie było przecież mowy. 

Działanie dwutorowe

Eskalowaniu napięć na granicy już teraz towarzyszą kampania dezinformacyjna i szerzenie tzw. fake newsów w celu jeszcze większego zasiania paniki w i tak rozemocjonowanym społeczeństwie. Głównym beneficjentem tego typu działań są właśnie Rosja i Białoruś. Przykładem może być szerzenie kłamliwej narracji o rzekomym wycofaniu żołnierzy z wielu terenów Polski i porzuceniu przez nich codziennej służby i obowiązków na rzecz pomocy powodzianom, co w domyśle ma wzbudzić wątpliwości, czy aby na pewno bezpieczeństwo militarne Polski nie jest zagrożone.

Rosja gra też kartą ukraińską, próbując przedstawiać Polskę jako kraj, który przez ostatnie lata skupiał się wyłącznie na wspieraniu Kijowa, a nie zadbał o własnych obywateli, oddając m.in. specjalistyczny sprzęt i przekazując Ukrainie gigantyczne środki finansowe, które teraz mogłyby wesprzeć powodzian. Z propagandowego przekazu nie zniknęły też funkcjonujące od dłuższego czasu kłamliwe wyobrażenia o Polsce przygotowującej się do inwazji na Białoruś czy żądającej części ukraińskich terytoriów w zamian za okazywaną pomoc. Ponadto nasz kraj ma odegrać kluczową rolę w wywołaniu III wojny światowej, czemu ma służyć m.in. systematyczne uzbrajanie przez ­NATO swoich wschodnich rubieży. 

Co dalej?

Nie ulega wątpliwości, że wojna hybrydowa wymierzona w Polskę będzie nadal prowadzona, a przed nami jeszcze wiele jej odsłon. W ciągu ostatnich miesięcy mieliśmy do czynienia zarówno z działalnością hakerów i cyberprzestępców powiązanych z Kremlem, prowokacjami o charakterze militarnym (tzw. balony meteorologiczne naruszające naszą przestrzeń powietrzną, manewry na Białorusi tuż przy granicy z Polską z użyciem m.in. ciężkiego uzbrojenia i rakiet), dezinformacją i szerzeniem ­fake newsów, eskalowaniem napięć na granicy. To, jaki w danym momencie będzie stopień tych działań, zależy wyłącznie od Rosji. Jeżeli Putin zdecyduje, by je systematycznie podkręcać, to jego polityczny wasal Łukaszenka będzie sumiennie wykonywał wszystkie rozkazy i czekał na reakcję Warszawy. Nic nie wskazuje na to, by miało się cokolwiek zmienić. Jeżeli już, to na gorsze. Warto mieć to na uwadze w kontekście sytuacji bezpieczeństwa w najbliższych miesiącach. A ta będzie zgoła inna od wcześniej planowanej, m.in. ze względu na szeroki udział wojska i służb w popowodziowej odbudowie.

Szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował dzisiaj o zwiększającej się presji na wschodnią granicę naszego kraju. „Sytuacja jest poważna. Napór na granicę zwiększył się w ostatnich tygodniach. Po lipcu i sierpniu, które były miesiącami stosunkowo spokojnymi, wrzesień przyniósł wzrost liczby nielegalnych przekroczeń granicy” – podkreślił. Jak przekazał, we wrześniu odnotowano dotychczas ponad 2,5 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy, a w ostatnich dziewięciu miesiącach ponad 26 tys. „To tyle samo, ile w całym 2023 r.” – dodał szef MON.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#granica #migranci

Konrad Wysocki