Z podsumowania dotychczasowych prac Komisji do spraw wpływów rosyjskich i białoruskich wynika, że wyraźnym celem jest kierownictwo MON z lat 2016-2018. Były szef SKW, generał brygady Andrzej Kowalski dziwi się, że nie jest analizowany moment sprzed kilkunastu lat, kiedy za rządów Bogdana Klicha w Ministerstwie Obrony Narodowej wstrzymano pobór do wojska, co było bezprecedensowym osłabieniem zdolności obronnej całego polskiego społeczeństwa. - Mamy potworną dziurę, jeśli chodzi o zdolność obronną społeczeństwa. Z perspektywy ogólnego osłabienia państwa poprzez zawieszenie poboru, kwestia śmigłowców i tankowania w powietrzu poruszana w niedawno przygotowanym dokumencie jest zdecydowanie sprawą drugorzędną – mówi generał brygady, Andrzej Kowalski.
W podsumowaniu Komisji zlekceważono np. temat wojny informacyjnej, jaką Rosja prowadzi przeciwko naszemu krajowi. Przykładem takiej działalności jest funkcjonowanie przez wiele lat w Polsce Pawła Rubcowa vel Pablo Gonzaleza. Wiemy, że ten funkcjonariusz GRU miał dużo kontaktów w środowisku dziennikarskim, menadżerskim, trzecim sektorze. Ten człowiek mógł się dużo dowiadywać o Polsce, a przy tym przekonywać wielu swoich rozmówców do swoich poglądów.
Rubcow działał w Polsce na przestrzeni kilku lat i nie widać, żeby się coś zmieniło w kwestii wojny informacyjnej. Do tej pory nie pojawił się żaden podmiot rządowy, który mógłby szczegółowo badać wojnę informacyjną, to, co w Polsce i jak wpływa na opinię publiczną
Zdaniem eksperta do takiego urzędu należałoby oddelegować kadrę naukową wykorzystującą nowoczesne narzędzia. Być może powinna być to sieć różnych pracowników uniwersyteckich badająca te zagadnienia. Taki zespół dawałby możliwość rządowi oceny najbardziej groźnych kwestii. Nikt jednak nie proponuje powołania takiego ciała
W podsumowaniu możemy przeczytać, że Komisja ds. Badania Wpływów Rosyjskich i Białoruskich w Polsce ma pochylić się nad sprawami dezinformacji. Możemy się spodziewać, że wojna informacyjna zostanie powiązana z kwestiami politycznymi. Bardzo wyraźnie widać, że premier próbuje z działalności Komisji robić wielkie wydarzenie polityczne. To wszystko świadczy o tym, że jest to ciało polityczne, ma cele polityczne oraz działa metodami politycznymi. Nie będą to badania, które byłby obiektywne
Dokument niedawno opublikowany przez stronę rządową wygląda - zdaniem gen. Kowalskiego - jak nieudolna kompilacja stwierdzeń z różnych dokumentów.
Dokument ten zawiera w sobie bardzo różnorodne stwierdzenia. Wygląda to tak, jakby napłynęły rożne sprawozdania z różnych zespołów i redaktor, który miał to złożyć w całość, nie do końca wiedział, jak to zrobić. Widzimy, że komisja nie ma żadnego ujednoliconego systemu pracy
Z podsumowania dotychczasowych prac Komisji do spraw wpływów rosyjskich i białoruskich wynika, że wyraźnym celem jest kierownictwo MON z lat 2016-2018. Były szef SKW dziwi się, że nie jest analizowany moment sprzed kilkunastu lat, kiedy minister Bogdan Klich wstrzymał pobór do wojska, co było bezprecedensowym osłabieniem zdolności obronnej całego polskiego społeczeństwa.
Widać wyraźnie, że chodzi o cel polityczny i uderzenie w ministra obrony narodowej z lat 2016-2018. Z perspektywy ogólnego osłabienia państwa poprzez wstrzymanie poboru kwestia śmigłowców i tankowania w powietrzu jest zdecydowanie sprawą drugorzędną. Któż miałby latać tymi śmigłowcami, jeżeli nie mamy ludzi, którzy nie są przeszkoleni i mogą wyjść w pole i walczyć. Mamy potworna dziurę, jeśli chodzi o zdolność obronną społeczeństwa, ponieważ najmłodsi ludzie, których możemy powołać, są około 35.-36. roku życia.