- To był przełomowy szczyt - ocenił wiceszef resortu obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz w rozmowie z red. Katarzyną Gójską, podsumowując ustalenia, które zapadły na szczycie Sojuszu Północnoatlantyckiego w Wilnie. - Te plany wiążą się z tym, że siły sojusznicze, siły NATO-wskie, w sytuacji jakiegokolwiek zagrożenia postawione są w stan gotowości i znaczne siły są gotowe do użycia w czasie nie dłuższym niż dziesięć dni, więc to jest bardzo krótka perspektywa do tego, aby przerzucić odpowiednie siły, odpowiednie wojska. - przekazał.
Wśród najważniejszych ustaleń zakończonego w środę dwudniowego szczytu NATO w Wilnie znalazły się: postanowienie o usunięciu wymogu wypełnienia przez Kijów Planu Działań na rzecz Członkostwa (MAP), zainaugurowanie prac Rady NATO-Ukraina, powołanie nowych planów obronnych Sojuszu oraz przedstawienie Ukrainie przez państwa grupy G7 nowych gwarancji bezpieczeństwa.
Szef MON Mariusz Błaszczak podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego przekazał, że szczyt NATO w WIlnie był przełomowy. - "Po raz pierwszy od czasu zakończenia zimnej wojny mamy plany, które rzeczywiście dotyczą obrony każdego skrawka ziemi przynależącej do państw Sojuszu Północnoatlantyckiego - przekazał.
Sprawę w rozmowie z redaktor Katarzyna Gójską w programie Telewizji Republika skomentował wiceszef resortu obrony Wojciech Skurkiewicz. - To bez wątpienia był przełomowy w tym zakresie szczyt, dlatego że mamy wprost przejście z tych tzw. planów "ewentualnościowych" na plany obronne. Takowe trzy zostały przyjęte. Nas interesuje szczególnie ten, który dotyczy wschodniej Sojuszu Północnoatlantyckiego, a który jest kluczowy, jeżeli chodzi o zapewnienie bezpieczeństwa państwom, które są na wschodniej flance - powiedział.
- Te plany wiążą się z tym, że siły sojusznicze, siły NATO-wskie, w sytuacji jakiegokolwiek zagrożenia postawione są w stan gotowości i znaczne siły są gotowe do użycia w czasie nie dłuższym niż dziesięć dni, więc to jest bardzo krótka perspektywa do tego, aby przerzucić odpowiednie siły, odpowiednie wojska. To jest bardzo istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa Rzeczpospolitej, bo jeżeli miałoby dojść do jakiegokolwiek konfliktu między Rosją, a Polską, czy w ogóle Sojuszem Północnoatlantyckim, to takim naturalnym obszarem ataku jest oczywiście Brama Brzeska. Nam zależało na tym, żeby jak najmocniej wzmocnić Bramę Brzeską przed potencjalnym atakiem, potencjalnym zagrożeniem ze Wschodu
– powiedział.
Przypominamy, że polskie terytorium znajdujące się między Rosją a Białorusią znany jest jako "Brama Brzeska", i odnosi się on do pasma ziemi położonego na południowy wschód od polskiego miasta Białystok. Jest to obszar o strategicznym znaczeniu, który oddziela Białoruś od obwodu kaliningradzkiego w Rosji.
Wojciech Skurkiewicz zwrócił uwagę, że ustalenia te zakładają, że jeżeli jakiś kraj NATO znajdzie się w niebezpieczeństwie, to użyte zostaną takie siły, które pozwolą na wyparcie zagrożenia. - W tych dokumentach jest też zapisane, że użycie wojska sił sojuszniczych w liczbie około 100 tysięcy może być zrealizowane w terminie do 10 dni, a nie jak to było w tych planach "ewentualnościowych", ze tam najkrótszy termin użycia to było 30 dni - powiedział.
- Każdy z krajów członkowskich jest zobowiązany do wyznaczenia odpowiedniego komponentu, który może być użyty w ramach tzw. sił szybkiego reagowania. I to każdy z krajów jest do tego zobowiązany. (...) Taka sytuacja, która byłaby związana z atakiem na jakiekolwiek państwo NATO, wiązałoby się także z automatycznym uruchomieniem artykułu 5., czyli tzw. obrony kolektywnej, gdzie wszystkie państwa występują w obronie tego, które zostało zaatakowane. Oczywiście to by się nie stało z minuty na minuty, bo trzeba pamiętać, że każde państwo, a zwłaszcza państwo flankowe musi w pierwszej kolejności zapewnić bezpieczeństwo sobie. Stąd też te działania, które są dzisiaj podejmowane przez polski rząd, polskie Ministerstwo Obrony Narodowej, czyli zwiększanie liczebności polskiego wojska, odtwarzania tych zlikwidowanych jednostek i odtwarzanie tego potencjału obronnego na wschód od Wisły, bo zdajemy sobie sprawę, że największe zagrożenie dla Polski i dla całej Europy jest właśnie ze wschodu. W pierwszej kolejności obrona własna od pierwszych centymetrów polskiej siły i oczywiście wsparcie sojusznicze, które będzie realizowane w terminie tym, który przewiduje Sojusz
– mówił.