Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Dezercja żołnierza na stronę białoruską. Borowiak: Zapłacimy sporą cenę jako Polacy

- W związku z dezercją Emila Cz., sporą cenę zapłacimy też my jako Polacy. W trwającej wojnie hybrydowej ten człowiek ma uwiarygadniać nieprawdy, spekulacje, pomówienia rozpowszechniane przez stronę białoruską - oceniła w programie "W punkt" posłanka PiS, Joanna Borowiak.

print screen

W piątek media poinformowały o dezercji polskiego żołnierza na Białoruś. Szef MON Mariusz Błaszczak zdymisjonował przełożonych żołnierza. Jak przekazał w mediach społecznościowych, mężczyzna miał "poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska". "Nigdy nie powinien zostać skierowany do służby na granicę" - podkreślił. 

Dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski nazwał działanie żołnierza aktem dezercji; zapowiedział też przegląd kwestii naboru i pracy z żołnierzami. 

Dezerter pojawił się już w białoruskich mediach, gdzie stał się narzędziem prołukaszenkowskiej propagandy.

O tej sprawie rozmawiała dzisiaj ze swoimi gośćmi Katarzyna Gójska w programie "W punkt".

- Ta dezercja to haniebny, jednorazowy przypadek. Zajmuje się tym prokuratura, do której zawiadomienie złożył dowódca dywizji. Tutaj są prowadzone działania. Ten żołnierz działa na szkodę swojego kraju, jest gwiazdą telewizji białoruskiej, ale jest ich zakładnikiem - i zakładnikiem Białorusi, i Putina

- oceniła posłanka PiS, Joanna Borowiak.

Dodała, że nie wiemy jeszcze, jaką "cenę przyjdzie zapłacić" dezerterowi, ale "sporą cenę zapłacimy też my jako Polacy".

- W trwającej wojnie hybrydowej ten człowiek ma uwiarygadniać nieprawdy, spekulacje, pomówienia rozpowszechniane przez stronę białoruską

- wskazała.

Europoseł Lewicy, Marek Balt, stwierdził, że takich rzeczy "nie wolno marginalizować" z uwagi na to, że dezerter będzie wykorzystany w białoruskiej propagandzie. 

Zdaniem prowadzącej, wypowiedzi dezertera dla mediów białoruskich dot. rzekomych działań polskich służb, "są kontynuacją przekazu, który na polskiej granicy wygłaszały europosłanki KO" - "o ofiarach, ludziach pozostawianych na granicy przez polskie służby" - To pewien ciąg narracyjny - stwierdziła Katarzyna Gójska. 

- To, że to wpisuje się w tego typu narrację to prawda, tylko ma wymiar kartykaturalny na potrzeby białoruskie, to co mówi o strzelaniu [do wolontariuszy]. Ma to taki skutek, że politycy opozycji są bardziej wstrzemięźliwi w słowach - zauważył Artur Soboń, sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii.

 



Źródło: Telewizja Republika, niezalezna.pl

md