Przed prokuraturą w Gorzowie Wielkopolskim zebrał się wiec solidarności z Robertem Bąkiewiczem. Lider Ruchu Obrony Granic miał się stawić na kolejne przesłuchanie podczas którego usłyszał, że rozszerzono zarzuty wobec niego.
Jego obrońcy ocenili, że to ruch w kierunku podtrzymania trwania postępowania, które powinno się zakończyć chociażby ze względu na brak dowodów.
Bez dostępu do akt
- To służy tylko temu, żeby pozbawić mnie możliwości działań społeczno-politycznych - ocenił Bąkiewicz. Dodał, że rozszerzenie zarzutów dotyczyło upublicznienia przez niego wizerunku Straży Granicznej. Zauważył, że prokuratura zrobiła to dopiero po trzech miesiącach od wydarzenia.
- To szukanie argumentów, żeby znaleźć cokolwiek, żeby sprawa się toczyła
- stwierdził. Poinformował także, że w prokuraturze został także ponownie zrewidowany i zostały zajęte niektóre posiadane przez niego przedmioty. Sam Bąkiewicz ocenił to jako "środek niewspółmierny do zarzucanych mu czynów".
- Nie mamy dostępu do pełnych akt sprawy, a sprawa toczy się w kuriozalnej sytuacji - podkreślił Robert Bąkiewicz po wyjściu z prokuratury. Podkreślił, że tego typu sprawy nie są prowadzone przez prokuraturę, a na pewno nie przez prokuraturę na poziomie okręgowym. Dodał również, że sprawa jego zażalenia wobec wydanej decyzji dotyczącej zakazu zbliżania się do polsko-niemieckiej granicy zamiast w sądzie w Słubicach, właściwym dla miejsca zdarzenia będzie toczyła się również w Gorzowie Wielkopolskim.
- Ministerstwo sprawiedliwości otoczyło mnie szeroką opieką - podsumował ironizując Bąkiewicz.
Jesteśmy pod prokuraturą w Gorzowie Wielkopolskim razem z @RBakiewicz. Nie pozwolimy, by władza prześladowała tych, którzy bronią Polski i naszych interesów narodowych! Nie damy się zastraszyć!
— Ruch Obrony Granic (@ROGranic) September 17, 2025
Murem za Bąkiewiczem! 💪
_________
Pomóż pokryć koszty obrony prawnej lidera… pic.twitter.com/BjolBN7SK4