Polska jest liderem militarnego wsparcia dla Ukrainy. Jednak portal, który podobnie jak Onet, należy do niemieckiego wydawcy (Ringier Axel Springer), woli pisać o potędze broni z Zachodu. Co ciekawe, pomimo tego, że autorzy tekstu na stronie komputerswiat.pl nie wspominają o polskich Krabach czy Piorunach, z łatwością wychwalają niemiecki sprzęt. Nawet ten, który jest częściowo niesprawny, albo taki, który jeszcze nawet nie dotarł na Ukrainę...
W tekście o "najlepszym sprzęcie, jaki" Ukraina "otrzymała z Zachodu", czytamy o potędze amerykańskiej artylerii HIMARS, słowackich MiG-29 czy samobieżnych haubicach francuskiej produkcji CESAR. Portal niemieckiego wydawcy nie żałował także pochwał dla uzbrojenia z Niemiec. Problem w tym, że nie do końca jest co chwalić.
Jak czytamy na stronie komputerswiat.pl, niemiecka haubica kal. 155 mm, jest "jedną z najpotężniejszych i najlepszych broni tego typu na świecie". Autorzy piszą o jej szybkostrzelności oraz wielkim zasięgu. I chociaż przyznają, że "ostatnie doniesienia z frontu wskazują, iż haubica sprawa małe problemy, głównie w zakresie jej utrzymania", to jest to co najmniej niedopowiedzenie.
Jak informował pod koniec lipca niemiecki dziennika "Spiegel", niektóre z Panzerhaubitze 2000, już po miesiącu wymagają naprawy, bo wykazują objawy zużycia. "Rząd Ukrainy informował ministerstwo obrony w Berlinie, że część z siedmiu dostarczonych pod koniec czerwca haubic wyświetlała komunikaty o błędach po intensywnym ostrzale pozycji rosyjskich i w związku z tym wymaga naprawy" - podawał niemiecki portal.
To jeszcze nie wszystko. Oprócz nie do końca sprawnej broni, portal wychwala również czołgi, które... nawet na Ukrainę nie dotarły. Czytamy, że "te jednostki odegrają przecież bardzo istotną rolę" oraz że "zachodnie czołgi, obok samolotów, to chyba najważniejsze wyposażenie, jakie Zachód może w tym momencie wysłać za naszą wschodnią granicę". Autorzy tekstu, wynosząc pod niebiosa niemiecki sprzęt, przyznają, że jego transport jest zależny od pozwolenia niemieckiego rządu.
A choć Olaf Scholz zapewnia, że Niemcy przekazują Ukrainie "bardzo, bardzo dużo broni", to - jak donosi dziennik "Welt" - pomimo apelu ukraińskich władz, w Berlinie temat dalszego wsparcia stoi w miejscu. "Nasze prośby były zawsze rejestrowane i spisywane (przez Urząd Kanclerski). Ale to jak dotąd nie przyniosło żadnego efektu" - mówił przedstawiciele ukraińskiego rządu w rozmowie z niemieckim dziennikiem. A pomimo ogromnych zapewnień o wsparciu, teraz Bundeswehra tłumaczy się tym, iż sama potrzebuje sprzętu.
To nie żart. W tekście opisującym najlepszą broń, jaką otrzymali Ukraińcy z Zachodu, nie wspomniano chociażby o wychwalanych przez Ukraińców i docenianych przez zagraniczne media armatohaubicach Krabach, czy rakietach Piorun.
Warto podkreślić, że nawet niemieckie media ujawniały ogrom wsparcia, jakie Polska przekazała Ukrainie. Chociaż nie jesteśmy takim mocarstwem jak USA czy Wielka Brytania, to tylko te kraje zapewniły pomoc militarną większą niż RP, ale jednocześnie tylko nasz kraj w 100 procentach wywiązał się z obietnic.