Akcja Demokracja, fundacja, której pracownicy i wolontariusze brali udział w prowadzeniu nielegalnej kampanii na rzecz Rafała Trzaskowskiego, tym razem atakuje Ruch Obrony Granic. W rozsyłanych e-mailach nazywa tych, którzy chronią granicę, „rasistowskimi bojówkami”. Choć Akcja Demokracja odcina się od prowadzenia nielegalnej kampanii prezydenckiej, sprawa ta nie została do dziś wyjaśniona. Raport ABW na ten temat został utajniony - poinformowała dzisiaj "Gazeta Polska Codziennie".
Warto zwrócić uwagę na finansowanie Akcji Demokracja, o którym we wrześniu 2017 r. pisał Grzegorz Wierzchołowski na łamach "Gazety Polskiej". Specjalnie dla Państwa przypominamy ten tekst:
Nowe przelewy z Niemiec na walkę z PiS. Ogromne środki na „Aktion Demokratie”
Tylko w pierwszej połowie 2017 r. antyrządowa Akcja Demokracja otrzymała z podmiotów powiązanych z Niemcami niemal 100 tys. euro – wynika z najnowszych danych fundacji. Jak sprawdziła „GP”, wcześniej na zebranie połowy tak ogromnej kwoty fundacja potrzebowała całego roku. Czy tegoroczna hojność sponsorów z Niemiec ma związek z wyjątkową intensywnością ulicznych protestów w Warszawie?
„To była dobrze wyreżyserowana i dobrze opłacona akcja, mająca na celu uderzyć w polski rząd” – tak o lipcowych protestach przeciwko rządowej reformie sądownictwa powiedziała niedawno Beata Szydło w rozmowie z „Gazetą Polską”. Zdanie to wywołało wściekłość antyrządowych komentatorów i polityków opozycji. „Pani Beata Szydło ordynarnie kłamie. Obraża setki tysięcy Polaków kłamiąc, że protesty lipcowe były opłacane. To jest najgorsza komunistyczna retoryka” – oburzał się Tomasz Lis, naczelny „Newsweeka”, w radiu TOK FM. „Najłatwiej słabość swojego środowiska, słabość polityki PiS tłumaczyć teoriami spiskowymi” – mówił z kolei w rozmowie z TVN24 Krzysztof Brejza z PO. I dodawał: „Świadczy to tylko i wyłącznie o paranoidalnym nastawieniu pani premier, paranoidalnym nastawieniu Jarosława Kaczyńskiego, który we własnych niepowodzeniach, a przede wszystkim w protestach i w sile społeczeństwa obywatelskiego, doszukuje się jakiegoś wielkiego spisku, sił tajemnych”.
Ale inwektywy i zaprzeczanie faktom nic nie pomogą. Po niedawnym artykule w „Gazecie Polskiej”, ujawniającym sponsorów Akcji Demokracji w latach 2015–2016, nikt nie zdementował podanych przez nas informacji. Przypomnijmy: organizacja ta, będąca głównym koordynatorem protestów przeciwko reformie sądownictwa, od dwóch lat finansowana jest przez Europejską Fundację Klimatyczną (EFK). Szefem rady nadzorczej EFK – jak ujawniła „GP” – jest były wiceminister finansów Niemiec, który załatwił Rosji pieniądze na zbudowanie Nord Stream. Natomiast w czasie, gdy Akcja Demokracja dostawała od EFK setki tysięcy złotych, był on także wiceprezesem Deutsche Banku. Ujawniliśmy też, że w EFK zasiadają również na dyrektorskich stanowiskach osoby powiązane z francuskim rządem, m.in. była doradczyni francuskiego premiera i osoba pracująca dla tamtejszego MSZ.
Berlin sypie kasą
Teraz słuszność zarówno naszych ustaleń, jak i wniosków premier Beaty Szydło, potwierdzają kolejne fakty. Okazuje się, że pieniądze z zagranicy płynęły do Akcji Demokracji nie tylko w latach 2015–2016, lecz także w tym roku. I to bardzo szerokim strumieniem. Jak sprawdziliśmy, tylko w okresie od 1 stycznia do 31 lipca 2017 r. fundacja otrzymała z zagranicy wsparcie finansowe w wysokości 90 tys. euro! Dla porównania: w całym 2015 r. Akcja Demokracja otrzymała od grantodawców około 50 tys. euro.
Co najciekawsze, wszyscy tegoroczni sponsorzy Akcji Demokracji są powiązani z Niemcami: dwaj donatorzy to fundacje zarejestrowane za naszą zachodnią granicą, natomiast na czele rady nadzorczej trzeciego stoi opisywany już przez „GP” Caio Koch-Weser – były wiceminister finansów Niemiec i były wiceprezes Deutsche Banku.
Oto dokładne dane: niemal 35 tys. euro przelała w pierwszych miesiącach 2017 r. na konto Akcji Demokracji niemiecka fundacja Campact. Kto za nią stoi? Campact jest członkiem międzynarodowej sieci OPEN, której przewodzi amerykańska organizacja MoveOn (związany z nią Ben Brandzel jest założycielem i dyrektorem wykonawczym OPEN). Ta stała zaś za pełnymi przemocy rozruchami w USA, zorganizowanymi po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta. Wśród głównych sponsorów MoveOn znajdujemy George’a Sorosa, miliardera i spekulanta finansowego znanego z przeznaczania ogromnych sum na projekty ideologiczne wymierzone w narodowe rządy broniące tradycyjnych wartości.
Jeszcze większą kwotę w ciągu ostatnich miesięcy Akcja Demokracja otrzymała od innej zarejestrowanej w Berlinie fundacji – WeMove. Chodzi o aż 45 tys. euro. W zespole WeMove można znaleźć m.in. Marlenę Löhr, znaną polityk z niemieckiej Partii Zielonych (w latach 2009–2013 przewodniczyła ona strukturom tego ugrupowania w kraju związkowym Szlezwik-Holsztyn). Gdy sprawdzimy, kto finansuje organizację WeMove, czeka nas nie lada niespodzianka. Okazuje się, że głównym donatorem fundacji jest... Campact. Czyli fundacja, która także wspiera Akcję Demokrację i która jest w międzynarodowej sieci podmiotów podpiętych pod finansowane przez George’a Sorosa MoveOn.
10 tysięcy euro w 2017 r. (i około 50 tys. euro w latach poprzednich) przeznaczyła na Akcję Demokrację Europejska Fundacja Klimatyczna, mająca – jak już pisaliśmy – powiązania z Niemcami poprzez osobę Caio Koch-Wesera. Dodajmy, że w EFK, u byłego wiceprezesa Deutsche Banku, zatrudniony był jeszcze niedawno Piotr Trzaskowski, jeden z założycieli Akcji Demokracji. Pokazuje to skalę zależności warszawskiej organizacji od tej międzynarodowej fundacji. Warto też przypomnieć, że założycielem i pierwszym szefem EFK był George Polk – bliski doradca, współpracownik i wspólnik... George’a Sorosa.
Co czeka nas we wrześniu?
Skąd taka hojność niemieckich sponsorów akurat w tym roku? Styczniowy „ciamajdan”, będący pokłosiem rozruchów w Sejmie w grudniu 2016 r., a także lipcowe protesty przeciwko reformie sądownictwa łatwo mogły przerodzić się w akcję obalenia rządu. Wystarczyłoby, że któraś z licznych prowokacji protestujących zakończyła się jakimś nieszczęśliwym, tragicznym zdarzeniem, a kryzys polityczny przekształciłby się w sytuację sprzyjającą szybkiej wymianie władzy. Nie ulega wątpliwości, że taki scenariusz wydarzeń byłby na rękę wielu europejskim politykom zainteresowanym zmianą rządu w Polsce. Finansowana z zagranicy – przede wszystkim przez Niemców – Akcja Demokracja mogła odegrać jedną z głównych ról w tym przewrocie. Nie przypadkiem portal Gazeta.pl pisał o tej fundacji w lipcu 2017 r.: „To im udało się wyprowadzić na ulice dziesiątki tysięcy Polaków”. A Wirtualna Polska: „Dzięki nim zapłonął »Łańcuch światła«. Są w stanie porwać za sobą tłumy. Wyciągnęli młodych na ulicę i osoby, które nigdy wcześniej nie angażowały się w politykę. Postawili wszystko na jedną kartę i zaryzykowali”.
Na dotychczasowych inicjatywach Akcja Demokracja z pewnością nie skończy. Parę tygodni temu „Gazeta Polska” informowała, że przedstawiciele fundacji rozsyłają do swoich aktywistów ankiety, w których sondują możliwość zorganizowania antyrządowego protestu we wrześniu. Wśród pomysłów na „wyłączenie państwa” wymieniono wywieranie presji na posłów poprzez blokowanie ich linii telefonicznych, odwiedzanie ich w biurach, a także indywidualne formy nacisku.
Najciekawsza – biorąc pod uwagę sponsorów Akcji Demokracji – była seria pytań o to, jak przy protestach ulicznych wykorzystać pomoc „z zagranicy”. Wśród pomysłów podsuwanych przez fundację swoim sympatykom znalazło się „skłonienie Komisji Europejskiej do rozpoczęcia procedury pozbawienia Polski prawa głosu w Radzie Europejskiej, dopóki nie zostanie przywrócony porządek demokratyczny” oraz „ustanowienie w nadchodzącym budżecie Unii specjalnych mechanizmów finansowania organizacji społeczeństwa obywatelskiego w Polsce”.
Akcja Demokracja w 2017 roku:
Łańcuch Światła
Głośna akcja w 240 miejscowościach. Fundacja nawoływała do protestu przeciwko reformie sądownictwa. Niezalezna.pl ujawniła, że Akcja Demokracja zaangażowana była w finansowanie „świec dla protestujących, wynajmu sprzętu nagłaśniającego, kampanii w Internecie (...), kosztów przewozu setek ludzi”.
Billboardy o KRS
W marcu na ulicach stolicy zawisły za pieniądze Akcji Demokracji billboardy z cytatami Jarosława i Lecha Kaczyńskich o Krajowej Radzie Sądownictwa. Miały one pokazywać, że politycy ci różnili się w ocenie KRS. Billboardy rozmieszczono m.in. przy siedzibie resortu sprawiedliwości oraz Kancelarii Premiera.
Przyjąć uchodźców
Akcja Demokracja wystosowała zbieżny z linią Brukseli i Berlina apel: „Wybierzmy solidarność zamiast strachu”. Można w nim było przeczytać: „Sprzeciwiamy się odrażającemu szczuciu na ofiary wojen i innych kryzysów, które narzuca nam dziś polska władza. Opowiadamy się po stronie solidarności europejskiej”.
W obronie teatru
Inicjatywa wymierzona w nowego dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu, aktora Cezarego Przybylskiego, któremu zarzucono „rażący brak kompetencji”. Poprzednim dyrektorem placówki był Krzysztof Mieszkowski, polityk Nowoczesnej, który zasłynął planami wystawienia sztuki z udziałem „aktorów” porno.
Przeciw marszałkowi
„Marszałku Kuchciński, przed karą nie uciekniesz!”, czyli donos do prokuratury na marszałka Sejmu. „Z 16 na 17 grudnia, poza główną salą obrad i z pogwałceniem sejmowego regulaminu przepchnięto najważniejszą z ustaw – budżet naszego kraju. Tego polska demokracja jeszcze nie widziała” – stwierdziła w piśmie AD.