Ustalenia mediów bazujące na zeznaniach poszkodowanych jasno wskazują, że sytuacja w zielonogórskiej Raculi służbom porządkowym znana była nie od dzisiaj. Problemem były dotkliwe pogryzienia postronnych ludzi przez psy stróżujące na strzelnicy. Ale nie tylko.
Ofiary pogryzień borykają się do dzisiaj z dotkliwymi uszkodzeniami jak np. brak ucha czy głębokie blizny. Co robiła w tym czasie lokalna policja? Jak wynika z zeznań poszkodowanych, pozostawała bierna i opieszale realizowała swoje zadania. Na miejsce zdarzenia przyjeżdżali po kilku godzinach od wezwania.
W skrajnym przypadku chronili swojego byłego kolegę ze służby, a nawet mu pomagali jak wtedy, gdy odebrane właścicielowi zwierzęta trafiły do schroniska. Ten miał przyjechać do ośrodka w towarzystwie funkcjonariuszy i wymusić zwrot psów. Pracownicy schroniska przyznali, że miało to miejsce po kolejnym dotkliwym ataku zwierząt na ludzi w 2024 roku. Dodali, że zauważyli wtedy u psów rany postrzałowe i kłute, co mogło świadczyć o tym, że sam właściciel był na miejscu zdarzenia i próbował odciągnąć rozwścieczone owczarki od ofiary. Gdy komendy nie przynosiły skutku, mógł sięgnąć po broń.
Postrach w okolicy
Psy uciekały także poza zamknięty teren i tam również atakowały ludzi. To nadal pozostawało bez reakcji odpowiednich służb.
Grubo. Naprawdę grubo. Były oficer policji, właściciel psów, które zagryzły mężczyznę w lesie w Zielone Górze miał już wcześniej odebrane psy, schronisko nie chciało ich wydać, to przyjechał z kolegami z policji i wymuszono na schronisku ich wydanie.
— Służby w akcji (@Sluzby_w_akcji) October 20, 2025
W 2022 roku te psy… pic.twitter.com/x6R8AhcThS
"Niepokój mieszkańców wzbudzały nie tylko agresywne zachowania psów, ale także niewłaściwie, ich zdaniem, zabezpieczona strzelnica należąca do byłego oficera policji. Mieszkańcy okolicy, spacerując po lesie, nieraz napotykali pociski z broni palnej" - opisano na koncie Służby w akcji. Lokalne media pisały o petycji okolicznych mieszkańców, którzy żądali zamknięcia strzelnicy, co się nie stało.
Reakcja po czasie
Dopiero 16 października prokuratura zatrzymała właściciela psów i strzelnicy. Najbliższe trzy miesiące Piotr M. spędzi w areszcie. 53-latek usłyszał zarzut spowodowaniu ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, którego następstwem była śmierć pokrzywdzonego.
Mężczyzna został przesłuchany. Złożył wyjaśnienia, ale nie poczuwa się do odpowiedzialności. Zgodnie z obowiązującymi przepisami grozi mu kara od 5 lat więzienia do dożywocia.
Zagryziony przez zwierzęta 46-latek zmarł po kilku operacjach, w tym amputacji kończyn.
Prokuratura apeluje o zgłaszanie się do niej "wszystkich, którzy mają coś do powiedzenia w tej sprawie". Szef zielonogórskiej prokuratury Robert Kmieciak radził, by zgłaszać się bezpośrednio do prokuratury lub na policję.
😐 Niesamowite... Dwa dni po tym jak psy byłego policjanta z Zielonej Góry zagryzły w lesie mężczyznę, który poszedł na grzyby, KMP Zielona Góra opublikowała te dwa posty, najpierw o psach, a potem ostrzeżenie, żeby uważać, żeby grzybobranie nie zamieniło się w survival, czyli… pic.twitter.com/rkjZU1U72y
— Służby w akcji (@Sluzby_w_akcji) October 21, 2025
MSWiA zapowiedziało kontrolę z Komendy Głównej Policji, która ma przyjrzeć się zarówno podejmowanym na wezwanie interwencjom, ale także przyznanym zezwoleniom na działanie strzelnicy i przeprowadzonych obowiązkowych kontrolach ze strony służb.