Kandydat na prezydenta Francji Emmanuel Macron podczas przemówienia na wiecu wyborczym postawił Jarosława Kaczyńskiego w jednym szeregu z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem.
Znacie przyjaciół i sojuszników pani Le Pen. To reżimy panów Orbana, Kaczyńskiego i Putina. To nie są ustroje otwartej i wolnej demokracji. Codziennie łamane są tam liczne swobody, a wraz z nimi nasze zasady
– powiedział Macron na poniedziałkowym wiecu w Paryżu.
To są po pierwsze słowa obraźliwe, to tylko można tłumaczyć wielkimi emocjami w walce wyborczej, żaden rozsądny polityk nie powinien tak mówić. Poczekajmy, aż (Macron) zostanie ewentualnie prezydentem i wtedy - jeśli te słowa podtrzyma - to polski rząd będzie wtedy reagował bardzo ostro
- powiedział Kowalczyk w Programie I Polskiego Radia.
Rozumiem, że kandydat na prezydenta Francji bardzo się zdenerwował, bo w jego rodzinnej miejscowości fabryka zamierza zlikwidować swoją działalność i przenieść ją do Polski, natomiast chyba zapomniał, że jest swobodny przepływ kapitału, osób w Unii Europejskiej
– zaznaczył Kowalczyk. Jego zdaniem, nawet w ferworze kampanii wyborczej, Macron "przesadza z tymi słowami". Myślę, że jeśli będzie prezydentem, to przyjdzie czas na refleksję – podkreślił Kowalczyk.
Wcześniej Macron, w opublikowanym w wywiadzie dla dziennika "Voix du Nord" powiedział, że jeśli zostanie prezydentem, to opowie się za sankcjami UE wobec Polski, która „naruszyła wszystkie zasady Unii". Macron udzielił wywiadu po spotkaniu w Amiens ze strajkującymi pracownikami zakładów Whirlpool, które zostaną zamknięte ze względu na przeniesienie produkcji do Łodzi.
Według poniedziałkowego badania Instytutu OpinionWay na Macrona zagłosowałoby dziś 61 proc., a na Le Pen 39 proc. wyborców. W piątek sondaż tego instytutu dawał Macronowi 59 proc. głosów, a Le Pen 41 proc.