Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Prof. Krasnodębski: Gdyby kadencja Tuska nie została przedłużona, byłby to cios dla PO

Tusk jest człowiekiem, który wspiera narrację opozycyjną w instytucjach unijnych.

Marcin Pegaz/Gazeta Polska
Marcin Pegaz/Gazeta Polska
Tusk jest człowiekiem, który wspiera narrację opozycyjną w instytucjach unijnych. Gdyby ta kadencja nie została przedłużona, to byłby cios w polityce krajowej dla Platformy i w ogóle środowisk opozycji totalnej - mówi w rozmowie z niezalezna.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.

Czy rzeczywiście stanowisko Przewodniczącego Rady Europejskiej jest tak ważne?

Jest to oczywiście stanowisko istotne. Przewodniczący Rady Europejskiej przygotowuje spotkania Rady, ma więc wpływ na to, co znajdzie się w porządku obrad. Natomiast uważam, że opinia publiczna w Polsce przywiązuje zbyt dużą wagę do tej sprawy.

Waga polityczna stanowiska, zależy także od tego, jak dana osoba tę funkcję wypełnia. Akurat Donald Tusk nie jest człowiekiem, który rzeczywiście kształtuje politykę europejską w sposób istotny – widać to nawet, jeśli porównamy go tylko do dwóch innych postaci, czyli Martina Schultza, do niedawna przewodniczącego Parlamentu Europejskiego i Jean-Claude Junckera, przewodniczącego Komisji Europejskiej. Tusk był najsłabszym ogniwem, najsłabszą osobą w tej trójce.

Toczące się negocjacje (w sprawie szefa RE - red.) są o tyle ważne, że jak zwykle ma miejsce gra interesów między państwami członkowskimi, regionami, grupami politycznymi, krajami. Niektórym „aktorom” nie chodzi o to, by to koniecznie Tusk sprawował tę funkcję w drugiej części kadencji, lecz o zablokowanie niewygodnych dla siebie pretendentów. Np. Niemcy z różnych powodów chcieliby, by Tusk pozostał jeszcze przez te dwa i pół roku na swoim stanowisku.
 
Dlaczego w Polsce przypisuję się tak dużą wagę do tych wyborów?

Po pierwsze dlatego, że niestety Polacy raczej ekscytują sprawami personalnymi i tzw. wizerunkiem niż interesują rzeczywistą polityką, realnymi relacjami władzy i podejmowanymi decyzjami.

Po drugie, w Polsce dużą uwagę przypisuje się tym wyborom ze względu na politykę wewnętrzną. „Totalna opozycja”, związane z nią media i środowiska histerycznie reagują na wszelką myśl, że Donald Tusk nie miałby ponownie sprawować tej funkcji, gdy jest on „ich człowiekiem w Brukseli”, wspierającym narrację opozycyjną w instytucjach unijnych. Gdyby ta kadencja nie została przedłużona, to byłby kolejny cios dla Platformy. Stąd tyle emocji, których nie są w stanie opanować.
 
Ale chyba jednak dobrze byłoby gdyby Polak został przewodniczącym?

Oczywiście, że zawsze jest dobrze, gdy Polacy zajmują wysokie stanowiska w każdej organizacji międzynarodowej – oczywiście pod warunkiem, że nie działają oni przeciw Polsce. W przypadku Tuska pojawiają się uzasadnione wątpliwości, czy spełnia ten warunek. Wielokrotnie wypowiadał się bardzo krytycznie o polskim rządzie, nie robił nic, by powstrzymać lub choćby neutralizować stronnicze działania Fransa Timmermansa.

Znamy sytuacje głębokiego podziału w Polsce. Opozycja przekroczyła zasadniczą granicę, co widzą nawet ich koledzy z tej samej rodziny politycznej. Nigdy jeszcze nie było tak, by przedstawiciele - europosłowie, wyżsi urzędnicy unijni -  z jakiegoś kraju działali na rzecz odebrania prawa głosu własnemu państwu w Unii, by dążyli do sparaliżowania jego możliwości działania w UE.  Donald Tusk nie tylko nie odciął się od tych poczynań, lecz – wykraczając poza swą rolę – wspierał, czego przykładem może być jego przemówienie we Wrocławiu w czasie kryzysu sejmowego w grudniu 2016 r. (więcej w tekście UJAWNIAMY! Donald Tusk miał odegrać kluczową rolę w puczu! - red.). Poza tym ciążą na nim także poważne zarzuty w związku z licznymi aferami korupcyjnymi w czasie, gdy był premierem. Wreszcie jest dla mnie oczywiste, że sprzeniewierzył się on obowiązkom premiera w 2010 r. Wielokrotnie oszukiwał opinię publiczną w sprawie śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej. Z tych wszystkich powodów wsparcie rządu dla przedłużenia jego działalności w RE byłoby trudna do zrozumienia. Tym bardziej, że on o takie wsparcie nie zabiegał – zabiegał o nie w Berlinie i zapewne w paru innych stolicach europejskich .

A co w takim razie z kandydaturą Jacka Saryusza- Wolskiego? Czy jest ona realna?

Jacek Saryusz-Wolski jest politykiem, który stoi na gruncie polskiej racji stanu – niezależnie do tego, czy zgadza się do końca z tymi, którzy aktualnie rządzą.  Było widać, że jednoznacznie negatywnie oceniał działania „opozycji totalnej” na trenie Unii Europejskiej. Jest także niezwykle kompetentny w sprawach unijnych i twardy w sprawach zasadniczych.

Informacje, że został on zgłoszony przez rząd jako kandydat Polski nie zostały jeszcze potwierdzone, ale nie są także dementowane. Założywszy, że informacje te się potwierdzą, widać, że chodzi po pierwsze o wybitne kompetencje, a po drugie o to, by Tuska zastąpił inny – lepszy – polityk polski, i że nie jest przeszkodą fakt, iż pochodzi on z tego samego obozu politycznego, tej samej partii co Tusk.

Musimy jednak pamiętać, że jeszcze nic nie jest rozstrzygnięte. Możliwe, że Donald Tusk nadal będzie pełnić swoją funkcję. Może pojawić się też inny mocny kandydat, który uzyska poparcie większości państw. Jedno jest jednak pewne: w negocjacjach będziemy kierować się interesem naszego kraju i od tego będzie zależała nasza zgoda.

Rozmawiała: Ewelina Steczkowska

 



Źródło: niezalezna.pl

#Zdzisław #Donald Tusk #przewodniczący Rady Europejskiej

ES