Co się zmieniło w naszej rzeczywistości od lutego 2011 r., kiedy to ustanowiono Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych?
Przede wszystkim chyba nikt wówczas nie przypuszczał, że w tak krótkim czasie to święto będzie miało tak wyjątkowy przebieg i tak wyjątkowy charakter. Wyróżnia się ono tym, że w całej Polsce setki uroczystości są organizowane spontanicznie, głównie przez młodych ludzi. Mamy biegi, marsze, konkursy, rekonstrukcje, malowanie murali. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich form, które zmierzają do upamiętnienia Żołnierzy Wyklętych. Wydaje mi się, że nie ma drugiego takiego święta w Polsce, które w tak piękny sposób łączy zarówno działania państwowe, jak i spontaniczne oddolne inicjatywy, aby upamiętnić bohaterów narodowych. Bardzo się cieszę, że Żołnierze Wyklęci, Żołnierze Niezłomni, jak jeszcze się ich określa, tak szybko powracają w glorii i chwale. A próby przeciwstawienia się temu są skazane na niepowodzenie. Żołnierze Wyklęci naprawdę odradzają się.
Ilu Żołnierzy Wyklętych, wydobytych z dołów śmierci podczas prowadzonych przez pana badań, udało się zidentyfikować?
Pierwszego z naszych bohaterów odnaleźliśmy w 2003 r. we Wrocławiu. Kapitan Włodzimierz Pawłowski, pseudonim Kresowiak, został stracony w 1953 r. Na kolejne osoby natrafialiśmy w różnych miejscach naszego kraju. Dziś mogę powiedzieć, że odnalezionych mamy około 700 osób, a zidentyfikowanych z nich jest nie więcej niż 60. Bardzo chciałbym, abyśmy przy następnych rocznicach mogli powiedzieć, że poszukiwania, proces badawczy, ekshumacyjny oraz – najważniejszy – proces badań genetycznych znacznie przyśpieszyły. Z ogromną nadzieją, wiarą i radością przyjęliśmy rok temu nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Ziściły się nasze marzenia, o których mówiliśmy od dawna. Żeby zrealizować nasz obowiązek wobec społeczeństwa oraz państwa polskiego wobec bohaterów niepodległościowych, musimy działać na wielu frontach jednocześnie. Kilka zespołów archeologicznych i medycznych powinno cały czas pracować w kilku miejscach, zarówno w Polsce, jak i za granicą.
Kto do tej pory wykonywał badania genetyczne?
Badania genetyczne wykonywano w kilku ośrodkach. Najczęściej był to Wrocław i Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów w Szczecinie.
Jakie teraz nowe możliwości daje nowelizacja ustawy o IPN?
Ustawa tworzy Biuro Poszukiwań i Identyfikacji, którym mam zaszczyt kierować. Sama nazwa określa rolę państwa polskiego. Poprzez Instytut Pamięci Narodowej i Biuro Poszukiwań i Identyfikacji jest ono zobowiązane do poszukiwanie w kraju i za granicą obywateli polskich, którzy zginęli z rąk komunistów, Niemców, Sowietów, Ukraińców. To z kolei oznacza, że nasz zakres prac jest przeogromny. Trzeba odnaleźć szczątki, trzeba je zidentyfikować i trzeba je godnie pochować. Z wielką wiarą przystąpiliśmy do pracy latem ubiegłego roku, licząc na to, że będziemy mogli działać bez przeszkód i z pełnym poparciem. Żałuję, ponieważ po pół roku mogę powiedzieć, że niestety tak się nie stało. Mamy problemy, których nie jesteśmy w stanie sami usunąć. Nie z naszej winy. Wciąż nie możemy realizować zadań, które postawiło przed nami państwo polskie.
Dlaczego?
Powodów jest wiele. Gdybym miał w jakiś sposób je uszeregować, powiedziałbym, że ci, którzy decydują o tym, jak powinien funkcjonować IPN (przynajmniej niektórzy z nich), nie rozumieją, że sprawa, którą realizujemy, jest sprawą rangi państwowej i sprawą świętą. Mówiąc prościej, urzędnicy „paraliżują prace”, które powinny być wykonywane w sposób sprawny i skuteczny. Bardzo często zdarzało się, że zamiast pomocy mieliśmy najczystszą obstrukcję i blokadę. Nie ukrywam, że dużym kłopotem jest także zakres współdziałania z pionem śledczym IPN-u. Tu mamy ogromny problem, którego do dziś nie potrafimy rozwiązać.
Całość wywiadu w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska". 108 stron, świetny papier, magazynowy format, poszerzona tematyka, nowi autorzy!

Reklama