Byli już tacy, którzy twierdzili, że: za 2 tys. zł miesięcznie nie da się wyżyć, że za 6 tys. pracuje tylko „złodziej albo idiota”. Teraz słyszymy, że za 10 tys. „dobrze żyć można tylko na prowincji”. To słowa najważniejszej rangi sędzi w Polsce - sędzi Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf.
Sędziowie ostatnimi czasy dają się we znaki. Informowaliśmy niejednokrotnie o sędziach –
a nawet ich żonach – którzy kradli w sklepach.
We Wrocławiu na gorącym uczynku wpadł sędzia, który próbował wynieść z marketu sprzęt elektroniczny wart 2 tys. zł. Inny sędzia – tym razem ze Szczecina - ukradł z supermarketu
elementy wiertarki o wartości 95 złotych. Kolejna z tej „kasty” – tym razem była sędzia próbowała w jednej z łódzkich galerii
ukraść... spodnie. Przypomniano również historię sędziego, który ukradł kiełbasę!
CZYTAJ WIĘCEJ: Było o sędziach złodziejach. Ale o takiej „spryciuli” w todze jeszcze nie pisaliśmy
Tym razem zaskakuje najwyższej rangi sędzia w Polsce. Stwierdziła, że „za około 10 tys. brutto dobrze żyć można tylko na prowincji”.
Prof. Małgorzata Gersdorf rozmawiała z onet.pl o planowanych zmianach w wymiarze sprawiedliwości.
Tłumaczyła dlaczego jest przeciwna upublicznieniu oświadczeń majątkowych sędziów.
Przecież w tej chwili sędziowie składają takie oświadczenia do swych prezesów i urzędów skarbowych, a ja składam do prezydenta i urzędu skarbowego. Są niejawne, ale służby wszystko mogą sprawdzić. Po co zatem ujawnienie? Żeby ludzie się rzucili na te oświadczenia i zaczęli dysputy: "Skąd on ma?". Sędzia rozstrzyga konflikt i nie może być wystawiany na odwet i zemstę przegranych
– mówiła sędzia Sądu Najwyższego.
Następnie zaczęła przekonywać, że sędzia wcale tak dużo nie zarabia.
Przeciętny radca prawny zarabia więcej, niż sędzia sądu rejonowego. 7 tys. to straszne pieniądze? Na tym szczeblu 70 proc. nominacji to kobiety. Zarobki nie są wystarczające, by mężczyźni podejmowali ten zawód. Nieco lepiej jest w sądach okręgowych, ale za te ok. 10 tys. brutto dobrze żyć można tylko na prowincji. A co jest na samym szczycie? Dobry adwokat ma się lepiej, niż sędzia Sądu Najwyższego
– mówiła w wywiadzie Gersdorf.
Jak informowaliśmy na łamach niezalezna.pl, w histerię wpadło środowisko byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej. Wszystko przez prace nad projektem ustawy dezubekizacyjnej. Rządowy projekt zakładał obniżenie emerytur i rent funkcjonariuszom pełniącym służbę m.in. w SB w latach 1944-1990.
Gen. Jerzy Stańczyk, który swoją służbę w MO zaczynał jeszcze w roku 1959 teraz zastanawiał się, jak ma „wyżyć za 2 tys. zł”.
Grozi nam pozbawienie podstaw do życia. Naprawdę. Ja skończyłem 80 lat. Za 2 tysiące złotych ja nie jestem w stanie wyżyć. Nie chcę tu podburzać, ale mam gorącą prośbę. Chciałem, żebyście państwo tą krzywdą zarazili swoje dzieci, wnuki
– mówił były komendant główny policji, gen. Jerzy Stańczyk.
Wcześniej równie błyskotliwym hasłem „zasłynęła” Elżbieta Bieńkowska, wicepremier w rządzie Donalda Tuska.
Stwierdziła, że za 6 tys. zł pracuje „złodziej albo idiota”.
Mówi, ja dostawałam, powiem ci 6 tysięcy... 6 tysięcy... Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota... To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował. Ona mówi, że jej koledzy z uczelni się w głowę pukają, albo nie wierzą właśnie, a jak uwierzą, to się w głowę pukają, co ona tu jeszcze robi
– mówiła Elżbieta Bieńkowska.
Źródło: onet.pl,niezalezna.pl
#10 tys. zł
#Sąd Najwyższy
#Gersdorf Małgorzata
#nadzwyczajna kasta
mg