10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Słynny sędzia znowu w akcji. Wysłał biznesmena do aresztu, bo na sali padło „Nie kradnij!”

Sędzia Wojciech Łączewski miał w skandaliczny sposób zachować się wobec jednego z przedsiębiorców - najpierw orzekł wobec niego grzywnę, a później siedem dni aresztu.

Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Filip Błażejowski/Gazeta Polska
Sędzia Wojciech Łączewski miał w skandaliczny sposób zachować się wobec jednego z przedsiębiorców - najpierw orzekł wobec niego grzywnę, a później siedem dni aresztu. Wszystko za to, że biznesmen powiedział podczas rozprawy do swojej byłej księgowej „Nie kradnij!”. Wyjaśnień dotyczących bulwersującego zdarzenia domaga się Ministerstwo Sprawiedliwości. 

18 stycznia przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście odbywała się rozprawa biznesmena i byłej księgowej w jego firmie. Kobieta domagała się zapłaty, przedsiębiorca natomiast uważał, że jej się ona nie należy. W pewnym momencie w emocjonalnym wystąpieniu powiedział do księgowej „Nie kradnij!”. Wtedy właśnie sędzia Wojciech Łączewski nakazał mu opuszczenie sali i nałożył na niego grzywnę 3 tys. zł. Mężczyzna udał się do sekretariatu, by spróbować anulować karę.

Jednak pod drzwiami pokoju czekali na niego policjanci, którzy z powrotem doprowadzili go na salę rozpraw. Sędzia ukarał go znowu, tym razem siedmioma dniami aresztu. Biznesmen spędził kilka godzin w sądowej izbie zatrzymań. Udało mu się wyjść dzięki interwencji prawnika

- opisał zdarzenie portal se.pl.

Zachowanie sędziego miało wyraźne znamiona niekontrolowanego wybuchu złości i odwetu za usłyszane na sali sądowej słowa: „Siódme przykazanie, nie kradnij”. Uważam, że wymierzono mi karę za słowa, które streszczają mój chrześcijański i katolicki światopogląd

- powiedział „Super Expressowi" przedsiębiorca. 

Czytaj też: Co za farsa: żona tłumaczy Łączewskiego. Sędzia rzekomo „nie ceni red. Lisa”

Sprawą zainteresował się resort sprawiedliwości. 

W związku z doniesieniami w mediach, jakoby przedsiębiorca, będący stroną postępowania prowadzonego przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia, został na sali rozpraw potraktowany w sposób niedopuszczalny przez sędziego, Minister Sprawiedliwości wystąpił do prezesa Sądu Apelacyjnego w Warszawie o szczegółowe zbadanie sprawy i przedstawienie mu informacji o przebiegu czynności podczas opisanej w mediach rozprawy.

Według mediów sędzia najpierw nałożył na przesiębiorcę grzywnę wysokości 3 tys. zł, a gdy ten udał się do sekretariatu, by anulować karę, sędzia nakazał policji doprowadzić go z powrotem na salę rozpraw i następnie ukarał siedmioma dniami aresztu.

Minister polecił, by w przypadku stwierdzenia nieprawidłowości w działalności Sądu Rejonowego Prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie wskazał, czy zostały już zaplanowane czynności nadzorcze 

- napisano w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej ms.gov.pl.

 



Źródło: se.pl,Ministerstwo Sprawiedliwości

#wymiar sprawiedliwości #sąd #Wojciech Łączewski

pb