„Arkadiusz Ł., znany również jako „Hoss”, i Adam P. to bracia – Cyganie, którzy edukację zakończyli na kilku klasach szkoły podstawowej. Oficjalnie są bezrobotni. Mieszkali zarówno w Poznaniu, jak i Warszawie. Rzekomo to oni wymyślili metodę na „wnuczka”, gdy jeszcze grasowali w Niemczech lub Szwajcarii. Dzięki temu zbili olbrzymi majątek" - informowaliśmy w sierpniu zeszłego roku.
W zeszłym tygodniu warszawskie CBŚP zatrzymało Arkadiusza Ł. Podejrzany trafił do prokuratury i usłyszał zarzuty za oszustwa. Groziło mu 10 lat więzienia, jednak sąd uznał, że wystarczy kaucja w wysokości 300 tys. zł. i "Hoss" został wypuszczony na wolność.
Jak podaje Radio ZET sędzia nie wskazała komisariatu, na który ma się zgłaszać oszust, a ten po wyjściu z sądu zniknął. Teraz Arkadiusz Ł. musi otrzymać decyzję o tym, na który komisariat ma się zgłaszać 5 razy w tygodniu. Problem w tym, że przestępca nie jest nigdzie zameldowany, a adresów zamieszkania podał kilka, więc decyzji nie można mu doręczyć.
Prokuratura złożyła już zażalenie w tej sprawie.
Co ciekawe, mężczyźnie nie zabrano paszportu. Poinformowano go jedynie o tym, że ma nie opuszczać kraju, wierząc, że oszust unikający od dłuższego czasu odpowiedzialności dostosuje się do tego nakazu.