"Obrońcy demokracji napadli mnie przed północą po wyjściu z Sejmu. Posłuchali widać wcześniejszych wezwań posła Niesiołowskiego, który wskazując mnie obelżywie z nazwiska,wezwał kodowców by mnie atakowali" - poinformowała kilka dni temu poseł Krystyna Pawłowicz na Facebooku.
CZYTAJ WIĘCEJ: Atak na poseł Pawłowicz. "Obrzucano mnie plastikowymi butelkami, lżono, szarpano"
Później doszło do skandalicznej napaści na minister Annę Zalewską.
- Widziałam u tych ludzi nienawiść. Osoby te miały zrobić zadymę, doprowadzić do sytuacji, że komuś coś się stanie - opowiada portalowi niezalezna.pl poseł Marzena Machałek, która na własnej skórze doświadczyła agresji KOD-ziarzy, którzy zaatakowali w Jeleniej Górze minister Annę Zalewską i osoby jej towarzyszące.
CZYTA WIĘCEJ: Brutalność KODziarzy - napadnięta poseł: "widziałam u tych ludzi nienawiść"
Sympatycy opozycji potrafią jednak posunąć się do czegoś jeszcze ohydniejszego. Okazało się bowiem, że jakiś czas temu poseł Tadeusz Woźniak z klubu parlamentarnego PiS padł ofiarą koszmarnego ataku.
Rozmowa nie trwała długo, zaledwie kilkadziesiąt sekund.- Przebywałem w swoim biurze poselskim w Kutnie. Pracowaliśmy razem z panią dyrektor i to ona odebrała tamten telefon - opowiada portalowi niezalezna.pl poseł Woźniak.
Reklama
- Początkowo nie chciałem nic robić, ale doszedłem do wniosku, że nie mogę tego zostawić. Powiadomiłem policję - opowiada poseł Woźniak, który jest ojcem nastoletniej dziewczyny.- Zauważyłem jednak, że w jej trakcie pani dyrektor bardzo zdenerwowała się. Gdy odłożyła słuchawkę powiedziała, że dzwonił jakiś mężczyzna - relacjonuje polityk. - Powiedziała, że groził zgwałceniem mojej córki.
Bandzior nadal jest poszukiwany - mamy nadzieję, że stanie przed sądem.