Zezwolenie na uprawę marihuany w celach medycznych może uzyskać pacjent, jego opiekun lub m.in. fundacja prowadząca działania na rzecz pacjentów – takie są założenia poselskiego projektu ustawy, mającej umożliwić ciężko chorym korzystanie z marihuany medycznej. To właśnie ten zapis wywołuje najwięcej kontrowersji. – Preparaty, które stosuje się jako wspomagające leczenie, w tym zwyczajne zioła, kupuje się w aptekach. Sami sobie ich nie uprawiamy. Dlaczego więc pacjent miałby uprawiać marihuanę? – uważa poseł PiS Bernadeta Krynicka.
Sprawa medycznej marihuany wywołuje wiele kontrowersji. Pytanie, czy powinna ona zostać zalegalizowana, jest jednym z nieschodzących z łamów mediów, zwłaszcza po tym, jak cierpiący na nowotwór Tomasz Kalita, były rzecznik prasowy SLD, apelował do władzy:
„Zróbcie prezent chorym i zalegalizujcie medyczną marihuanę”. Chociaż większość parlamentarzystów uważa, że sprawa jest warta uwagi, a ulżenie cierpiącym to szczytny cel, wiele kontrowersji budzi doprecyzowanie zasad, na jakich medyczna marihuana miałaby być udostępniana, hodowana etc.
Wiele osób bowiem obawia się, że przepisy, których celem jest pomoc cierpiącym, niechcący ułatwią życie tym, którzy marihuany chcą używać w celach rekreacyjnych. Czyli mówiąc wprost – jako używki.
Tydzień temu na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia odbyło się pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, której celem jest właśnie zalegalizowanie medycznej marihuany. Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia w kuluarach pojawiały się głosy o potrzebie powołania podkomisji, która pracowałaby nad projektem. Do tego odniósł się poseł Piotr „Liroy” Marzec z Kukiz’15. –
Od lutego siedzę z prawnikami, z ludźmi, którzy się na tym znają, z Koalicją Medycznej Marihuany, z lekarzami. Widać to zresztą po zgłoszonych autopoprawkach – mówił. Dodał, że wykazane zostało maksimum chęci, by projekt był jak najlepszy, oraz że ma wrażenie, iż pomysł, by powoływać podkomisję, jest dla niego niezrozumiały, ponieważ rozmowy trwają już dość długo
. – Pisaliśmy ustawę z myślą o ludziach, którzy potrzebują pomocy, o nikim innym. (…) Nie jesteśmy tymi, którzy chcą siać na balkonach, nie jesteśmy tymi, którzy chcą się spotykać z przestępcami w zaułkach (…). Powinniśmy zaufać lekarzowi. Bo to lekarz będzie w tej ustawie o wszystkim decydował. Ponieważ to lekarz ponosi za to odpowiedzialność. I to w stronę lekarzy kieruję tę ustawę – przekonywał.
Same założenia projektu ustawy przedstawił Jędrzej Sadowski z Koalicji Medycznej Marihuany. Wyjaśnił m.in., że nie należy używać argumentu, iż marihuana powinna być dopuszczona do obrotu jak każdy inny lek. Wyjaśnił, że dzieje się tak ze względu na bardzo ograniczoną ochronę patentową produktu leczniczego: przedsiębiorca włożyłby duże pieniądze w to, by produkt leczniczy został dopuszczony do obrotu. Nie miałby jednak żadnej gwarancji, że inwestycja się zwróci, ponieważ surowiec, czyli w tym wypadku marihuana, faktycznie może zostać podrobiony przez prawie każdego. –
Jedyną ochroną jest to, że być może policja namierzy osoby hodujące na balkonie. Ta ochrona jest jednak iluzoryczna. I nie daje żadnej gwarancji zwrotu inwestycji – mówił.
Podkreślił także, że substancje zawarte w marihuanie nie pełnią roli ściśle leczniczej, takiej, z jaką stykamy się produktach leczniczych. Marihuana łagodzi skutki czy pewne symptomy. Stwierdzenie, że marihuana na przykład leczy raka, jest uproszczeniem. Sadowski zaznaczył ponadto, że dość abstrakcyjne jest dopuszczenie marihuany medycznej do obrotu jako produktu leczniczego w trybie prawa farmaceutycznego.
– Inne państwa po prostu wprowadzają alternatywne systemy zaopatrzenia, które funkcjonują poza oficjalnym rynkiem leków, lecz również podlegają kontroli w większości parametrów, które dotyczą leków funkcjonujących w obrocie. Ta marihuana, którą my chcemy dopuścić do użytku, będzie podlegać prawie wszystkim tym rygorom, którym podlegają leki dopuszczone do obrotu – przekonywał.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.
Źródło: Gazeta Polska
#marihuana
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Magdalena Złotnicka