„Mam na imię Natalia, tak jak Ty. Mam dwoje dzieci, tak jak Ty. Ale miałam mieć troje.
- Nie umiem uwierzyć w egoistyczną bezwzględność matki dwójki dzieci. Czytam to, co jest pomiędzy wierszami i dopiero wtedy zaczynam mieć nadzieję na jej spotkanie z miłosierną miłością Boga – tłumaczy Natalia Białobrzeska, autorka listu.
Mam na imię Natalia, tak jak Ty.
Mam dwoje dzieci, tak jak Ty.
Ale miałam mieć troje. Tak jak Ty.
Poroniłam. Zabieg czyszczenia macicy trwał kilka minut. Tak jak u Ciebie. W przeciwieństwie do Ciebie, ja nie odczułam ulgi. Tylko ogromną stratę. A to jedna z najboleśniejszych rzeczy w życiu. To Twoje słowa. I zgadzam się z nimi.
Przeczytałam Twoją historię o aborcji. Zmroziło mnie. Posłuchałam Twojej piosenki. Miałam łzy w oczach. Obserwuję reakcje ludzi, którzy oceniają Cię na podstawie tego, co o sobie powiedziałaś. Mam nadzieję, że jeszcze jakoś się trzymasz, w końcu jesteś mamą, masz zadanie do wykonania.
Dalej autorka listu stara się wesprzeć Natalie Przybysz. Pisze, że nie wierzy, aby powodem aborcji była potrzeba zmiany mieszkania.
Mogę się tylko domyślać czego, a raczej kogo, tak naprawdę w tym wszystkim Ci zabrakło - pisze autorka listu.
Natalia Białobrzeska w liście dodaje, że Przybysz może znaleźć ukojenie w konfesjonale i dzieli się swoim doświadczeniem.
Tu cały list do Natalii PrzybyszZapewniam Cię (bywam w konfesjonale regularnie), to miejsce, w którym jedyną rzeczą, która zostanie Ci zabrana, to ta „straszna samotność” - pisze w liście.