Telewizja TVN przygotowała materiał z premiery filmu "Smoleńsk". W relacji wypowiada się postać, przedstawiona jako Artur Wosztyl, pilot Jaka-40. Tyle że... nie był to Artur Wosztyl. - Właśnie tak wygląda manipulacja i próba przedstawiania rzeczy przez media, które sympatyzują z pewnymi siłami politycznymi, a które odrzucają kilka groszy do tego, aby dyskredytować sam film, który poruszył mnie - skomentował pilot.

Telewizja TVN przeprosiła Wosztyla, tłumacząc, że "błąd powstał przez nieuwagę dziennikarza, który zasugerował się podobieństwem wypowiadającej się osoby do pana Wosztyla".
Ale Witold Rosowski - którego przedstawiono w materiale TVN jako Wosztyla - mówi, że oświadczenie telewizji to kłamstwo:
Niniejszym wyrażam moje najwyższe oburzenie niesłychaną manipulacją dokonaną przez TVN w związku z premierą filmu "Smoleńsk". Jako działacz społeczny ruchu Stowarzyszenia Solidarni2010, które jako pierwsze rozpoczęło walkę o prawdę smoleńską, byłem zaproszony na premierę do Teatru Wielkiego. Po projekcji, przy wyjściu, dziennikarz, który przedstawił się jako Associated Press - na pewno nie TVN, z którym nigdy bym nie rozmawiał, obawiając się właśnie takiej manipulacji - zadał mi pytanie, czy wierzę, że to był zamach, na co mu odpowiedziałem, że to nie jest sprawa wiary, a nauki, ponieważ nauka wykluczyła możliwość rozbicia się samolotu o brzozę. Dziennikarz pytał się o moje nazwisko i WYRAŹNIE się mu przedstawiłem, bardzo wyraźnie i głośno. Nie mogło być mowy o żadnej pomyłce. Jest w najwyższym stopniu oburzające, że ogólnokrajowa stacja telewizyjna posługuje się zwykłym kłamstwem, podmieniając wypowiedzi i osoby do własnych celów, nie biorąc nawet pod uwagę czegoś takiego jak rzetelność dziennikarska. Ku ironii, właśnie o kreowaniu kłamstw i manipulacji opowiada film „Smoleńsk”.

na zdj. Witold Rosowski
Reklama