„Tak dziś rano wyglądał zabytkowy budynek Zakładu Chemicznego Henryk Dąbrowski i S-ka (1924 r.) Był wpisany do ewidencji zabytków, a media donosiły, iż inwestor zachowa zabytkową fasadę budynku. Niestety to nie pierwszy taki przypadek – zabytki w naszej dzielnicy albo płoną, albo są burzone w biały dzień… I nikt nie ponosi za to odpowiedzialności. Pełna swoboda! Co gorsza, w gruncie zapewne kolejna tablica mendelejewa… Zapowiedziano remediację (czyli usunięcie skażonego gruntu) ale w świetle takich postępków developera boję się, że znów nie będzie ona przeprowadzona z należytą dbałością o bezpieczeństwo Mieszkańców okolicy " - pisze Aneta Skubida.
Michał Krasucki, zastępca Stołecznego Konserwatora Zabytków jest zdania, że niestety już nic nie da się zrobić:
„Zaczęliśmy montować usztywniające ją stalowe wsporniki, ale mimo to ściana dosłownie rozpadła się na kawałki” – mówiła Aleksandra Żuraw-Miłkowska, rzeczniczka dewelopera.
„Kontrola PINB i zgłoszenie na policję. Niestety pewnie umorzą (…) ponieważ budynek jest tylko w ewidencji to mało istotna sprawa” – skomentował Krasucki