PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Fragmenty tajnego aneksu w tygodniku „Wprost”. Komu zależało na przecieku

„Mamy ściśle tajne dokumenty komisji Antoniego Macierewicza, które w 2007 r. były podstawą stworzenia tzw. aneksu do raportu z weryfikacji WSI” – donosi tygodnik „Wprost”.

okładka tygodnika "Wprost"
okładka tygodnika "Wprost"
„Mamy ściśle tajne dokumenty komisji Antoniego Macierewicza, które w 2007 r. były podstawą stworzenia tzw. aneksu do raportu z weryfikacji WSI” – donosi tygodnik „Wprost”. Autorzy tekstu nie chcą ujawniać informatora, nie jest jednak tajemnicą, że od 7 lat tzw. aneks WSI znajduje się w Kancelarii Prezydenta – czytamy w „Gazecie Polskiej Codziennie”.

W lutym 2007 r. opublikowano raport komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych zwanych „długim ramieniem Moskwy” w Polsce. Po publikacji dokumentu stworzony został aneks do raportu, który do prezydenta Lecha Kaczyńskiego trafił w październiku 2007 r. Do dzisiaj aneks nie ujrzał światła dziennego. W poniedziałek „Wprost” ujawnił jednak treść (część dokumentów w całości, część opisowo) 47 stron z adnotacjami „ściśle tajne”, „egzemplarz pojedynczy”, jakie otrzymała redakcja. Autorzy twierdzą, że nie chodzi o sam aneks do raportu z weryfikacji WSI, ale o materiały, które w 2007 r. „były podstawą stworzenia aneksu”.

„Papiery wyciekły z zespołu Macierewicza 7 lat temu i trafiły od jednego z członków komisji do wąskiej grupy osób, m.in. do kilku dziennikarzy i PR-owców. Dwa tygodnie temu jeden z nich, zastrzegając anonimowość, przekazał dokumenty redaktorowi naczelnemu „Wprost” Sylwestrowi Latkowskiemu” – czytamy w tygodniku. Dlaczego więc dopiero teraz dokumenty ujrzały światło dzienne? Na to pytanie w tekście nie znajdujemy odpowiedzi.

– Kto obecnie ma dostęp do tajnych dokumentów związanych z likwidacją WSI? Urząd Prezydenta RP, który otrzymał aneks do raportu, i Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Jeżeli przeciek nastąpił teraz, to tylko te dwie instytucje mogły tego dokonać – mówi „Codziennej” Antoni Macierewicz.

– Na Oczki [ulica w Warszawie, przy której znajduje się siedziba SKW] leży teraz wszystko, co jest związane z wytworzeniem aneksu – mówi w rozmowie z „Codzienną” płk Andrzej Kowalski, w listopadzie 2007 r. pełniący obowiązki szefa SKW. Przypomina zdarzenie z nocy z 30 czerwca na 1 lipca 2008 r., gdy Służba Kontrwywiadu Wojskowego (kierowana przez Janusza Noska, podległego premierowi Donaldowi Tuskowi) przyjechała do Biura Bezpieczeństwa Narodowego, aby wszystkie materiały Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI (która urzędowała wówczas w siedzibie BBN) zawieźć do siedziby SKW. Mimo sprzeciwu byłego premiera Jana Olszewskiego, wówczas przewodniczącego komisji likwidacyjnej WSI, przez całą noc wszystkie akta – w tym materiały i wszelkie „brudnopisy”, będące podstawą stworzenia aneksu – przenoszono do siedziby SKW. Również te, których fragmenty cytuje dziś „Wprost”. Antoni Macierewicz zauważa, że „w tym, co opublikował tygodnik »Wprost«, nie ma żadnych materiałów, które mają cechy dokumentów”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Samuel Pereira