- Na podstawie ustaleń i śledztwa wiemy, że nagranych zostało kilkadziesiąt osób - poinformowała w imieniu Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, prokurator Renata Mazur. Rzecznik w rozmowie z portalem niezalezna.pl przyznała, że taśmy zostały przekazane laboratorium Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, bez wykonania kopii. Działania ABW nadzoruje bezpośrednio premier Donald Tusk.
Dziś w warszawskiej prokuraturze odbyła się konferencja prasowa, na której wyemitowano operacyjne nagrania z interwencji śledczych i ABW w redakcji "Wprost" z 18 czerwca 2014 r. W trakcie spotkania z dziennikarzami rzecznik Renata Mazur odniosła się do spekulacji odnośnie istnienia kolejnych nagrań, które jeszcze nie ujrzały światło dzienne, w tym z udziałem m. in. wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej, szefa CBA Pawła Wojtunika, sekretarza PO Pawła Grasia, szefa NIK Krzysztof Kwiatkowski i najbogatszego Polaka Jana Kulczyka. -
Kiedy sporządzimy stenogramy będziemy mogli jednoznacznie stwierdzić czyje rozmowy i w jakich miejscach zostały nagrywane - powiedziała prokurator Mazur.
W rozmowie z portalem niezalezna.pl potwierdza, że w posiadaniu prokuratury były
nagrania nawet kilkudziesięciu osób, jednak taśmy te zostały przekazane ABW. -
Agencja posiada odpowiednie laboratorium, by dokonać analizy tych materiałów - tłumaczy w rozmowie z nami rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Przyznaje przy tym, że nie dokonano żadnych kopii tych taśm. Oznacza to, że
obecnie w posiadaniu ABW, nadzorowanej przez premiera Donalda Tuska mogą się znajdować materiały obciążające ministrów i ważnych osób w polskim państwie, które jak dotąd nie ujrzały światła dziennego.
Więcej na ten temat jutro w "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: niezalezna.pl
Samuel Pereira