Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Arłukowicz oszczędza na radiologach

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz jest mistrzem oszczędności… cudzym kosztem.

PhilipLaTorre; creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl
PhilipLaTorre; creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz jest mistrzem oszczędności… cudzym kosztem. Od 1 lipca radiolodzy i specjaliści w dziedzinie medycyny nuklearnej będą musieli pracować więcej, ale za te same pieniądze. Na pewno nie skorzystają na tym pacjenci, bo wielu radiologów już zapowiada odejście z zawodu - pisze "Gazeta Polska Codziennie". 

Wchodzące w życie za trzy miesiące przepisy wydłużające aż o 50 proc. czas pracy obejmują nie tylko radiologów, ale także radioterapeutów, fizykoterapeutów, patomorfologów, cytopatologów oraz tych wszystkich pozostałych specjalistów, którzy stosują w diagnostyce i leczeniu źródło promieniowania. To duża grupa pracowników. – Tylko w stołecznym Centrum Onkologii w zawodach tych pracuje ok. 500 osób – mówi przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność” Maria Ochman. 

Obecnie radiolodzy i pozostali specjaliści mają zagwarantowany skrócony czas pracy – 5 godzin dziennie. Od 1 lipca ma to być 7 godzin i 35 minut. – Skrócony czas pracy obowiązuje już od ponad 50 lat. Został wprowadzony ze względu na zagrożenie radiologiczne wyjaśnia Cezary Staroń, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Techników Medycznych Elektroradiologii.  
 
Ministerstwo Zdrowia przekonuje, że utrzymywanie skróconego czasu pracy nie jest już uzasadnione, bo nowoczesna aparatura jest bezpieczna. Z tą argumentacją nie zgadzają się związkowcy. – To prawda, że sprzęt jest o wiele bardziej bezpieczny, ale na medycznej mapie Polski jest wiele białych plam – ocenia Ochman. – Lekarze i pielęgniarki nadal narażeni są na szkodliwe działanie promieniowania. Na przykład zakładając pacjentowi stenty [niewielki element przypominający sprężynkę, który umieszcza się w żyle, aby przywrócić jej przepustowość], muszą cały proces obserwować na żywo – podkreśla lekarz i przewodniczący sejmowej komisji zdrowia Tomasz Latos (PiS). Zwraca uwagę, że nawet niewielkie dawki napromieniowania mogą prowadzić do zmian nowotworowych u lekarzy i pielęgniarek. 

Więcej w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie".

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Wojciech Kamiński