Pod koniec listopada minister sprawiedliwości Waldemar Żurek spotkał się w prokuraturze z prorządowymi aktywistami - m.in. Mateuszem Kijowskim, Bartoszem Kramkiem, Jakubem Kocjanem, Martą Lempart czy Katarzyną Augustynek.
Jak się okazało, tego samego dnia... odmówiono wszczęcia śledztwa w sprawie reklam z kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi w 2023 r. Zawiadomienie dotyczyło udzielenia od 14 marca do 4 czerwca komitetowi Koalicji Obywatelskiej korzyści majątkowej pochodzącej z innego źródła niż od obywatela polskiego w postaci finansowania i publikacji za pośrednictwem profilu internetowego "Do:łącz" reklam i materiałów promocyjnych mających charakter agitacji wyborczej na rzecz ww. komitetu.
Przypomnijmy, ze międzynarodowa sieć spółek, działająca przez profile takie jak „Do:łącz”, wydała w 2023 r. 1,4 mln zł na reklamy wpływające na polskie wybory parlamentarne. Później sytuacja powtarzała się w przypadku wyborów prezydenckich 2025. Jednak prokuratura nie będzie zajmować się tą sprawą.
Dlaczego odmówiono wszczęcia śledztwa? "Wobec stwierdzenia, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego" -stwierdziła referendarz, który powiadomił o tym zawiadamiającego.
Poseł Rafał Bochenek, nie kryjąc zdziwienia, podkreślił, że akcje wymierzone w PiS, były to często akcje zewnętrzne, często ze śladem rosyjskim - tak jak wulgarne "osiem gwiazdek". - Wiemy, że podmioty zewnętrzne, fundacje zagraniczne wspierały obecną koalicję rządzącą - powiedział w TV Republika.