- Polityzacja i autopromocja w czasie wyborów do Parlamentu Europejskiego tej komisji nie pozwala na bezstronne dociekania prawdy materialnej. W tym politycznym ferworze niepostrzeżenie zapisują państwo jedną z ciemniejszych kart polskiego parlamentaryzmu - tymi słowami zwrócił się były szef MSZ Zbigniew Rau podczas przesłuchania przed sejmową komisją śledczą ds. tzw. "afery wizowej" do jej członków reprezentujących obecną koalicję rzadzącą.
B. szef MSZ, obecny poseł PiS stanął we wtorek przed sejmową komisją śledczą ds. tzw. afery wizowej. Na początku skorzystał z możliwości swobodnej wypowiedzi. Przypomniał, że kiedy we wrześniu ub. roku ówczesna opozycja i związane z nią media oskarżały rząd PiS o aferę wizową, twierdził, że nie było żadnej afery, natomiast miała miejsce "kaskada fake newsów, pomówień i kłamstw". Zapewnił, że nie zmienił w tej sprawie zdania.
"Wbrew oskarżeniom opozycji nie doszło do masowego wydawania setek tysięcy wiz za łapówki od obcokrajowców, nie doszło do handlu wizami na stoiskach rozstawionych przed polskimi placówkami w krajach afrykańskich, nie doszło do korupcji wśród pracowników MSZ i zagranicznych placówek, do nacisków kierownictwa MSZ na służby konsularne w celu umożliwienia praktyk korupcyjnych”
Po Zbigniewie Rau można się było spodziewać naprawdę wiele.
— Max Hübner (@HubnerrMax) June 4, 2024
Ale tego to się chyba nikt nie spodziewał.
Ogromna dekonstrukcja kłamstwa wizowego - od początku do końca.
Z charakterystycznym, profesorskim sznytem, którego silniczki na czacie nie mogły znieść. pic.twitter.com/lALeQihTHf
Dodał, że postępowanie prokuratorskie wykryło nieprawidłowości w procedowaniu wniosków o wydanie 607 wiz, z czego 268 wiz zostało wydanych. Jak wskazał, skala wykrytych nieprawidłowości sprowadzała się do ok. 15-30 setnych promila wydanych w tym czasie wiz.
Zauważył, że w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę postawiono zarzuty siedmiu osobom, „dlatego, że albo powoływały się na wpływy w MSZ lub w placówkach zagranicznych, albo oferowały korzyść majątkową, bądź zapowiadały takie korzyści w przyszłości”.
Rau zwrócił uwagę, że ówczesny wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk, odpowiedzialny m.in. za nadzór nad służbami konsularnymi, poniósł odpowiedzialność polityczną i utracił stanowisko, a po kilku miesiącach w toczącymi się śledztwie postawiono mu zarzuty. Zdaniem Raua, polskie państwo, w tym służby i organy ścigania, zadziałało perfekcyjnie w sprawie nieprawidłowości.
Zbigniew Rau mówił też o tym, że niedługo przed ubiegłorocznymi wyborami parlamentarnymi w Polsce w Parlamencie Europejskim zorganizowano debatę poświęconą kwestii rzekomego wydawania wiz za łapówki przez Polskę. Stwierdził, że odstąpiono wówczas od wcześniejszego zwyczaju, że takich debat nie urządza się przez sześć tygodni przed wyborami w kraju, który stanowił przedmiot debaty.
Rau ocenił też, że "ten międzynarodowy dyskurs nie był prowadzony w dobrej wierze". Jak mówił, nie powoływano się w nim m.in. na ustalenia polskich służb, nie odwoływano się do ustaleń corocznych kontroli w MSZ przeprowadzanych przez NIK. „Nie dowoływano się do ustaleń cyklicznych, unijnych kontroli konsulatów państw unijnych właśnie w kwestii wydawania wiz” – dodał.
Zapewniał też, że w MSZ nie ma żadnego wewnętrznego dokumentu, który wskazywałby, że unijni dyplomaci, czy konsulowie na jakimkolwiek spotkaniu przejawiali zainteresowanie czy też troskę o sposób i zakres wydawania wiz.
„Celem tego wspólnego działania, produkowania fake newsów, pomówień i kłamstw, celem, który łączył zarówno naszą opozycję, jak i wspierające ją podmioty zagraniczne, było doprowadzenie do sytuacji, w której dojdzie do porażki wyborczej, a tym samym do odsunięciu od władzy rządu Zjednoczonej Prawicy w Polsce”
Stwierdził też, że głosował za powołaniem sejmowej komisji śledczej, gdyż zakładał, że będzie ona „dążyć do ustalenia prawdy materialnej", a on składając przed nią zeznania jako świadek, będzie "miał możliwość przyczynienia się do tychże ustaleń". Obecnie - dodał - "takie założenie mu nie przyświeca".
„Polityzacja i autopromocja w czasie wyborów do PE tej komisji nie pozwala na bezstronne dociekania prawdy materialnej. W tym politycznym ferworze niepostrzeżenie zapisują państwo jedną z ciemniejszych kart polskiego parlamentaryzmu”