Mężczyzna protestował przeciwko niewpuszczeniu Telewizji Republika na posiedzenia sztabu zarządzania kryzysowego, gdy w 2024 roku dyskutowano o trwającej w regionie powodzi. Gdy pod Urząd Wojewódzki nadjeżdżała kolumna z premierem Donaldem Tuskiem wykrzykiwał w jego stronę hasła. W reakcji na to został momentalnie brutalnie obezwładniony przez policję. W trakcie szarpaniny krzyczał "Nie bać Tuska!".
Całe zajście zostało nagrane przez ojca pana Krzysztofa Jurgowiana. Materiał posłużył jako dowód, dzięki któremu mężczyznę uniewinniono z zarzutu napaści na funkcjonariuszy publicznych. - Na nagraniu dokładnie widać, kto kogo pierwszy chwycił i w jakich to było okolicznościach - powiedział w rozmowie z Telewizją Republika mężczyzna. Dodał, że gdyby nie to nagranie, to miałbym bardzo duży problem, by udowodnić swoją niewinność.
Zwracając się do widzów stacji podziękował za wsparcie i nagłośnienie sprawy. - Przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim za wsparcie. Republice, za pomoc w nagłośnieniu całego incydentu. Jest we mnie wielkie zadowolenie z wyroku uniewinniającego. To ulga - zapewniał komentując sprawę na gorąco w sądzie.
Podkreślił, że trwające wówczas odcinanie ludzi od istotnych informacji, od których mogło zależeć ich zdrowie, bezpieczeństwo, a nawet życie było "wielce nieodpowiedzialnym zachowaniem".
W jego sprawie toczył się także proces, który zakończył się w pierwszej instancji w miniony piątek. Mężczyzna został skazany na prace społeczne za znieważenie "organu konstytucyjnego RP". W rozmowie z Republiką przyznał, że zamierza złożyć apelację, bo dokładnie wie, co krzyczał, a "nie bać Tuska!" nie jest wulgaryzmem, który jest mu przypisywany.