10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Bąkiewicz: Idę do polityki, żeby zrobić coś dobrego. Jeśli mi się nie uda, to się z nią pożegnam [WYWIAD]

Ja nie przyszedłem do polityki, żeby zarabiać pieniądze, przyszedłem, żeby naprawdę zrobić coś dobrego. Jeśli mi się nie będzie udawało, to po prostu pożegnam się z polityką, bo jestem człowiekiem ideowym, szczerym i prawdziwym patriotą, u którego na pierwszym miejscu jest zawsze Polska - deklaruje w rozmowie z naszym portalem wieloletni organizator Marszu Niepodległości, kandydujący do Sejmu z ostatniego miejsca radomskiej listy Prawa i Sprawiedliwości - Robert Bąkiewicz.

Robert Bąkiewicz kandyduje do Sejmu z ostatniego miejsca radomskiej listy PiS
Robert Bąkiewicz kandyduje do Sejmu z ostatniego miejsca radomskiej listy PiS
Autor: Tomasz Hamrat

Przemysław Obłuski: Przez lata był pan zaangażowany w działalność patriotyczną społeczną, obywatelską, skąd pomysł, żeby wejść do polityki?

Robert Bąkiewicz: Po wielu latach tej działalności doszedłem do wniosku, że aby dalej skutecznie oddziaływać na rzeczywistość, która nas otacza, właśnie w kontekście patriotyzmu i walki o polską niepodległość, suwerenność, kolejnym naturalnym krokiem musi być wejście do polityki. To był dla mnie główny powód. Drugim powodem było to, że Polska jest dzisiaj w sytuacji historycznej, pewnego przełomu, zmian, które mają miejsce na arenie międzynarodowej. To dotyczy chociażby wojny za naszą wschodnią granicą, ale również działań Niemiec w Unii Europejskiej próbujących podporządkowywać i tak naprawdę stawiać nowe warunki istnienia i współpracy państw i tworzyć jeszcze większe zależności pomiędzy nimi. Zwłaszcza w kontekście szerokiego globalnego konfliktu, który jest pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Dlatego uważam, że w wobec tych zagrożeń, ale i szans, które stoją przed Polską, dobrze byłoby wejść do polityki, że mój głos będzie ważny, że będzie niósł ten temat dbałości o Polską suwerenność, także w kwestii dotyczącej obrony wartości chrześcijańskich. To była przyczyna, dla której postanowiłem wystartować w wyborach.

Kilkukrotnie wspomniał pan o suwerenności, a ja właśnie chciałem zapytać, dlaczego Suwerenna Polska i dlaczego Radom, a nie np. okręg podwarszawski, skąd pan pochodzi i mieszka?

Suwerenna Polska, dlatego, że najbliżej mi jest w poglądach, które są prezentowane przez polityków tej partii. Dlaczego Radom? Tak zostało to ustalone. Natomiast ja się bardzo cieszę z tego okręgu. Jest to Mazowsze, z którym jestem związany całe życie, a ten okręg graniczy z okręgiem, w którym mieszkam. Ponadto jest to okręg, który znałem ze względu na kontakty ze znajomymi, z rodziną itd., a w czasie mojej aktywności wyborczej - zakochałem się, to może za dużo powiedziane - ale Radom i cały okręg radomski bardzo przypadł mi do gustu. Uważam, że jako przyszły poseł, jeśli zostanę wybrany, będę miał tutaj wspaniałe pole do aktywności i współpracy z mieszkańcami tego regionu.

Za to pytanie z góry przepraszam, ale myślę, że musi ono paść. Konkurenci z opozycji (podobnie jak Guy Verhofstadt, który na forum PE obraził uczestników organizowanego przez pana środowisko Marszu Niepodległości) nazywają pana nazistą, faszystą itp. Co pan ma im do powiedzenia w tej kwestii?

Problem leży m.in. w polskim sądownictwie. Gdyby funkcjonowało ono w sposób prawidłowy, ci ludzie ponosiliby za to konsekwencje.

Natomiast dzisiaj w tym kontekście często czuję się obywatelem drugiej kategorii, dlatego, że kasta sędziowska (nie mówię, że wszyscy sędziowie, ale zdecydowanie większa ich część) jest na jakiejś wojnie politycznej, ideologicznej i ja jestem przez nich definiowany, jako zagrożenie tego liberalnego, anarchistycznego świata, za którym oni się opowiadają.

Sprawiedliwość w sądach napotkać jest bardzo ciężko. Odnosząc się bezpośrednio do tych słów mogę tylko powiedzieć, że to są kłamstwa i pomówienia. Ktokolwiek faktycznie byłby zainteresowany tym, jakie ja reprezentuję poglądy, musi tę tezę odrzucić natychmiast i uznać ją za zwykłe pomówienia i kłamstwa. Trudno się bronić, jeśli ktoś oskarża nas o największe zbrodnie, tak naprawdę nie prezentując żadnych dowodów, tylko krzycząc głośno i powtarzając to po stokroć, żeby się utrwaliło w przestrzeni publicznej.

Niektórzy z polityków Konfederacji (mam tu na myśli narodowców) byli niegdyś panu bliscy. Jak zatem skomentuje pan formułowany przez nich postulat dotyczący ograniczenia czy zlikwidowania społecznych programów PiS? Oni te programy nazywają „rozdawnictwem”.

Ja uważam, że Krzysztof Bosak i część narodowców, którzy są w Konfederacji, przyjęli liberalną optykę, czyli taką, że państwo nie wspiera słabszych. Schodzimy do poziomu walki, rywalizacji, w której wygrywają najlepsi, a najsłabsi (w przenośni) umierają i giną. Jakkolwiek można zgodzić się z krytyką pewnych działań dotychczasowej polityki społecznej, tutaj można dyskutować i zastanawiać się, co można poprawić, zmienić, to przypomnę, że narodowcy co do zasady operują takim hasłem, które brzmi: narodowy solidaryzm. Czyli pomagamy tym członkom narodu, którzy tej pomocy potrzebują i silniejsi pomagają słabszym, żeby cały naród szedł do przodu. Polityka społeczna jest elementem tego solidaryzmu narodowego.

Jeśli pan Krzysztof Bosak mówi o tym, że trzeba to zlikwidować, to staje się mentalnie liberałem, chociaż formalnie jest związany z partią Ruch Narodowy. To jest zaprzeczenie idei narodowej i stąd też różnice pomiędzy mną, a częścią działaczy Konfederacji.

To pociągnijmy wątek tych różnic. Jak wobec dość pesymistycznych prognoz demograficznych i jednocześnie rosnącego zapotrzebowania na ręce do pracy patrzy pan na problem migracji do Polski, pozyskiwania pracowników z zagranicy? Czy to jest proces nieuchronny, a jeśli tak, to jak ma on przebiegać, czy też powinniśmy całkowicie wykluczyć taką możliwość?

Różnice pomiędzy mną, a Konfederacją wynikają również z tego, że Konfederacja w ogóle nie mówi o demografii. A nie da się problemu migracji omawiać bez włączenia tego elementu. Konfederacja nie ma na to pomysłu i w żaden sposób nie podnosi tematu demografii, czyli wymierania dzisiaj tak naprawdę polskiego narodu. Nie tylko z perspektywy narodowej, ale też z perspektywy zdrowego rozsądku. A rozwiązanie problemu demograficznego to jest klucz do istnienia państwa polskiego, istnienia dalej polskiego narodu. Natomiast w kontekście imigracji, ja jestem za maksymalnym jej ograniczaniem, na ile to jest możliwe. Kiedyś rzuciłem taki otwarty postulat, żeby zachęcić wszystkich Polaków, którzy są na imigracji (mówimy o ok. 20 mln Polaków), żeby część tej diaspory do Polski wróciła i żeby w ramach zachęty zaproponować im bardzo dobre warunki podatkowe na start. Ci ludzie niewątpliwie są kulturowo związani z nami, bardzo szybko zaangażowali by się w organizm społeczny i nie przynosiłoby to negatywnych efektów, jak w przypadku imigrantów spoza naszego kręgu kulturowego.

Jeśli zaś bierzemy ludzi, którzy potrzebni są nam do pracy, aby wspierać naszą gospodarkę, to powinniśmy maksymalizować działania w tym zakresie, aby byli to ludzie właśnie z naszego kręgu kulturowego, najlepiej chrześcijanie. To będzie powodowało najmniejsze konsekwencje w ewentualnym powstawaniu napięć pomiędzy Polakami, a przybyszami z zewnątrz.

Uważam też, że socjal dla tych ludzi powinien być ograniczony, nie może być w takim samym zakresie, jak jest przyznawany Polakom. Tutaj te ograniczenia powinny być jednoznaczne. I powinniśmy zrewidować też kwestię przyznawania obywatelstw. Formuła przyznawania polskiego obywatelstwa powinna być tak zdefiniowana, żeby było je bardzo trudno osobie z zewnątrz otrzymać. Np. w Arabii Saudyjskiej zatrudnia się obcokrajowców i mają oni bardzo dobre warunki, zarabiając duże pieniądze, ale żaden z nich nie ma w zasadzie szans na ubieganie się o obywatelstwo. Uważam, że dopuszczalna jest taka formuła, w której zasilamy rynek pracy ludźmi z zewnątrz, ale nie nadajemy im przywilejów i możliwości umożliwiających im angażowanie się w życie rodzinne, tworzenie diaspory, czy mniejszościowych enklaw. 

Z drugiej strony powinniśmy uruchomić maksymalnie ogromne programy demograficzne, ale tu nie może chodzić tylko o socjal. Państwo powinno inwestować ogromne pieniądze w zmianę społecznej optyki patrzenia na posiadanie dzieci. Tutaj bardzo ważnym elementem jest kultura, gdzie w mojej ocenie mamy ogromne braki.

Wydaje mi się, że jeśli ruszylibyśmy z kopyta z tego typu działaniami, to w ciągu 5 lat jesteśmy w stanie przyczynić się do znacznego wzrostu demograficznego, bo wzorce ściągane dzisiaj z zachodu są antyrodzinne i nie sprzyjają dzietności. Posiadanie dzieci można pokazać jako coś wspaniałego, pięknego, jako pozytywne wyzwanie dla rodziców. Wiem o czym mówię, dlatego, że sam mam pięcioro dzieci, jestem ojcem rodziny wielodzietnej. I uważam, że rodzina wielodzietna niesie dla człowieka mnóstwo atutów społecznych.

Co z członkostwem Polski w Unii Europejskiej? Walczymy i reformujemy, czy jak chcą niektórzy z liderów Konfederacji – wychodzimy?

Uważam, że w tej chwili powinniśmy pokazać Polakom, że Unia Europejska, to nie są frukty, to nie są same pieniądze; pokazać jaki Polska ma wkład w rozwój Unii. Powinniśmy też pokazać, że bez Unii Europejskiej Polska jest w stanie funkcjonować, a poza tym zacząć prowadzić bardzo asertywną politykę wewnątrz Unii Europejskiej i przygotowywać się do próby wypchnięcia nas przez Niemcy z tego układu. Wygląda na to, że Niemcy postawili wszystko na budowanie tak naprawdę projektu Mitteleuropy, czyli podporządkowywania słabszych państw własnym interesom. Te państwa mają być pewnym przedłużeniem realizacji interesów Berlina i do tego potrzebny jest im ten projekt budowy superpaństwa z Unii Europejskiej.

Przypomnę, że Unia jest rządzona nie poprzez wybory demokratyczne, bo w tej formule wybieramy tylko posłów do Parlamentu Europejskiego, ale oni mają bardzo ograniczone kompetencje. Rządzi nami Komisja Europejska, która jest ciałem narzuconym przez najsilniejsze państwa Unii Europejskiej, szczególnie przez Niemcy. Mamy więc pewną dyktaturę i Polacy muszą się o tym dowiedzieć, muszą się przekonać o tym, że dzisiaj Niemcy prowadzą politykę szkodliwą dla Polski.

Podsumowując: jesteśmy w Unii, walczymy asertywnie o nasze interesy i nieustępliwie o polską suwerenność, ale przygotowujemy się do ewentualnej próby wypchnięcia nas albo zmarginalizowania w Europie przez Niemcy.

To pierwsza pana kampania wyborcza, co pana najbardziej w niej zaskoczyło?

Zaskakuje mnie, że ta kampania jest tak mało merytoryczna, szczególnie ze strony opozycji. Opiera się ona głównie na konfrontowaniu czy atakowaniu w internecie swoich oponentów politycznych oraz na rozwieszaniu banerów i plakatów. Próba dotarcia do wyborców stoi na bardzo niskim poziomie, przynajmniej takie mam doświadczenie z okręgu radomskiego. Ja prowadzę kampanię zupełnie inną, staram się być blisko ludzi, rozmawiam z nimi, dlatego – jak powiedziałem na początku – bardzo polubiłem ten okręg. Widzę ogromny potencjał, jeśli chodzi o pracę z ludźmi, którzy tutaj mieszkają.

Zaskakuje mnie też ogromna brutalność tej kampanii, która bardzo często nie podparta jest jakimikolwiek faktami, tylko po prostu zwyczajnymi pomówieniami rzucanymi ad hoc, żeby zniszczyć konkurenta politycznego. Kolejne zaskoczenie dotyczy odbioru treści przekazywanych w tej kampanii. Odbiorców często nie interesują kwestie merytoryczne, fakty, a nad ich wyborami biorą górę emocje. W ten sposób trudno przekonać kogoś inaczej niż w sposób emocjonalny. To moim zdaniem burzy polski system demokratyczny.

Jeśli się pan dostanie do Sejmu, na jakiej problematyce zamierza się pan skupić? W której z komisji sejmowych najchętniej by pan pracował?

Jeśli chodzi o komisje, to nie chciałbym się wypowiadać, dlatego, że to będzie zapewne wiązało się z uzgodnieniami politycznymi, a ja nie jestem szefem Prawa i Sprawiedliwości, ani Suwerennej Polski. Natomiast chciałbym się skupić na kwestiach związanych z bezpieczeństwem, przede wszystkim obronnością, ale też ochrony polskiego munduru. Jak widzieliśmy przez ostatnie półtora roku, niestety, w przestrzeni publicznej pojawiają się skandaliczne wypowiedzi atakujące polskich funkcjonariuszy, które nie powinny mieć miejsca, bo one w efekcie obniżają sprawność państwa i poziom bezpieczeństwa Polaków. Żołnierze, Straż Graniczna, służby wywiadowcze, ale i Policja, powinny być przez system prawny w sposób wyjątkowy chronione. To nie znaczy, że powinny być bezkarne, ale, że powinny być szanowane.

Kolejnym tematem, którym chciałbym się zająć, to kwestie kulturowe. Chodzi o rewolucję kulturową, która przychodzi z zachodu i atakuje Polskę; o rewolucję genderową, związaną ze środowiskami LGBT, wprowadzanie pewnego poziomu dewiacji na poziom życia społecznego. Ta rewolucja obyczajowa, inicjowana przez środowiska lewicowo-liberalne wywiera presję, aby w systemie prawnym dokonywać zmian, które będą afirmowały dewiacje i wzorce, które są nie tylko antykulturowe, ale są atakiem na polską rodzinę. Będę działał, żeby tą polską rodzinę chronić.

Dotyczy to także kwestii demograficznych o których wcześniej mówiłem. To jest temat, którego politycy się boją, o którym nie chcą mówić, bo być może pewne postulaty dotyczące tego, żeby Polacy chcieli posiadać dzieci mogą być przez dużą część wyborców źle odbierane. Ja chciałbym ten temat podejmować.

Kolejna rzecz, to kwestie dotyczące suwerenności Polski w Unii Europejskiej w potyczkach, a chyba tak naprawdę już w wojnie z Niemcami. One są dziś zasadnicze i uważam, że taki głos człowieka o poglądach suwerennościowych, niepodległościowych będzie bardzo istotny. Tutaj chciałbym mieć wpływ na to, by politycy pokazywali Polakom jak Unia Europejska niesie ze sobą wiele negatywnych rozwiązań, które są dla nas szkodliwe i osłabiają państwo polskie. 

Jeżeli zostanę posłem ziemi radomskiej, to będę oczywiście chciał się szczególnie angażować na rzecz tego regionu i mieszkających tu ludzi. Będę się chciał z nimi jak najczęściej spotykać i rozwiązywać ich problemy. W trakcie prowadzenia kampanii wyborczej złożyłem deklarację, że będę naprawdę aktywnym posłem, który będzie miał kontakt z wyborcami. Złożyłem też deklarację, że zrobię porządek w Radomiu, bo miasto to jest bardzo źle zarządzane. Tam jest pewien układ korupcyjny, który drenuje miasto i niszczy ogromne możliwości, które przed nim stoją. 

Ja nie przyszedłem do polityki, żeby zarabiać pieniądze, przyszedłem, żeby naprawdę zrobić coś dobrego. Jeśli mi się nie będzie udawało, to po prostu pożegnam się z polityką, bo jestem człowiekiem ideowym, szczerym i prawdziwym patriotą, u którego na pierwszym miejscu jest zawsze Polska.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Robert Bąkiewicz #wybory #PiS #Suwerenne Polska #Radom #Marsz Niepodległości #Ruch Narodowy #wybory 2023

Przemysław Obłuski