Zdaniem byłego ministra cyfryzacji Janusza Cieszyńskiego, z którym rozmawiał portal Niezalezna.pl, narzędzia, które resort próbuje wprowadzić do nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną są „dalece nieproporcjonalne” i „desperackie”. Przyczyn takiego działania upatruje m.in. w kiepskich notowaniach kandydatów koalicji 13 grudnia w wyścigu prezydenckim. Obecny wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka uspokaja, wskazując, że procedura sejmowa się jeszcze nie zakończyła. Twierdzi też, że blokowane w internecie będą wyłącznie treści nielegalne.
Jak podaje poniedziałkowy Dziennik Gazeta Prawna, już po przeprowadzeniu konsultacji publicznych do projektu nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (która umożliwi korzystanie w Polsce z unijnego rozporządzenia o usługach cyfrowych - DSA) Ministerstwo Cyfryzacji dodało kontrowersyjną propozycję. Według niej, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej mógłby wydawać nakazy blokowania treści w internecie, co miałoby się odbywać bez udziału sądu i bez informowania zainteresowanych stron. Wykonanie decyzji miałoby następować w terminie od 2 do 21 dni, a odwołanie od niej możliwe by było jedynie na mocy orzeczenia sądu administracyjnego.
Wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka w rozmowie z Niezalezna.pl stwierdził, że ujawniona przez DGP sytuacja nie ma nic wspólnego z „dopisywaniem czegokolwiek”, a jest jedynie „propozycją, która się wyłania z konsultacji społecznych”. - Dzisiaj nielegalne treści są usuwane przez same platformy internetowe, albo przez instytucje do tego powołane, jak NASK, na przykład na podstawie ustawy o zwalczaniu nieuczciwych praktyk w telekomunikacji, albo uregulowań antyhazardowych – wyjaśnił.
Jak dodał, „DSA wymaga, żeby istniała instytucja, do której można się odwołać w momencie, kiedy takie treści zostaną usunięte”. - I my, jako ministerstwo wskazaliśmy, jako taką instytucję prezesa UKE, który jest wybierany na 5-letnią kadencję uchwałą Sejmu. My tak naprawdę dajemy ludziom możliwość odwołania się od takich decyzji, które dzisiaj są podejmowane samowolnie przez platformę internetową – tłumaczył wiceszef resortu cyfryzacji.
Polityk uspokajał, wskazując, że ustawa jest obecnie na etapie konsultacji międzyresortowych w rządzie, a przed nią „jest jeszcze wysłuchanie i cała procedura sejmowa”.
Pytany czy nie obawia się zarzutów o upolitycznienie decyzji o blokowaniu treści internetowych, Gramatyka przekonywał, że „nie ma takiej możliwości”. - Ta ustawa dotyczy treści nielegalnych, czyli przestępstw, a nie tego czy ktoś ocenia je jako nieprawdziwe. To jest jedynie uregulowanie sytuacji, która dzisiaj zależy od platform internetowych – powtórzył.
Pytany o znaczenie proponowanych zmian w projekcie nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną dla użytkowników sieci, były minister cyfryzacji Janusz Cieszyński ocenił, że „zmiany te oznaczałyby, że instytucje rządowe mogłyby wnosić o zablokowanie treści w internecie”. - Mowa tu nie tylko o takich instytucjach, które mają ustawowe zadanie zapewnić nam bezpieczeństwo, ale też na przykład sanepid czy inspekcja handlowa – wskazał polityk.
‼️Chcą wdrożyć ACTA3‼️
— Janusz Cieszyński (@jciesz) January 13, 2025
Forsowana przez rząd ustawa przewiduje wprowadzanie cenzury w Internecie na wniosek Policji, a nawet... Sanepidu.
Prokuratoria ostrzega, że ta ustawa odbierze Polakom prawo do sądu w sprawach dot. cenzury w sieci.
Nie będzie na to naszej zgody.
- To pokazuje, że te narzędzia są dalece nieproporcjonalne do zadań, które stoją przed tymi instytucjami i stąd można się spodziewać tylko najgorszego w tej sprawie
- dodał.
Pytany o możliwy wpływ, jaki arbitralne decyzje o blokowaniu internetowych treści mogłyby wywrzeć na polityczną rywalizację, Cieszyński przyznał, że „to jest niestety coś, na co trzeba patrzeć przez pryzmat zbliżających się wyborów prezydenckich”.
- Widać, że koalicja rządząca ma poważny problem, bo ich kandydaci, albo w ogóle nie mają praktycznie żadnego poparcia, albo ich poparcie spada, jak w wypadku Rafała Trzaskowskiego. I stąd takie zachowania, powiedziałbym niemal desperackie
- podsumował Janusz Cieszyński.
Wszystko co musicie wiedzieć o "konsultacjach" tej cenzorskiej ustawy jest w piśmie Prokuratorii Generalnej RP (to instytucja rządowa).
— Janusz Cieszyński (@jciesz) January 13, 2025
❌PGRP nie zaproszono na spotkanie pomimo zgłoszenia fundamentalnych uwag
❌zdaniem PGRP ustawa pozbawia obywateli prawa do sądu 😳 https://t.co/KtuI2Skl68 pic.twitter.com/DNxNh7Dkv5