Wczoraj podczas pierwszego dnia szczytu przywódców państw Unii Europejskiej w Brukseli podjęto decyzję o wyborze szefa Rady Europejskiej.
Jako alternatywną datę głosowania nad wyborem szefa Rady Europejskiej wymieniano m.in. koniec marca br., gdy w Rzymie odbędzie się jubileuszowy szczyt UE poświęcony 60. rocznicy podpisania traktatów rzymskich. Wiadomo, że na wczorajszym popołudniowym spotkaniu premier Beaty Szydło z kanclerz Angelą Merkel poprzedzającym rozpoczęcie unijnego szczytu rozmawiano na temat wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej. Wcześniej szefowa polskiego rządu odbyła również dwustronne rozmowy z premierem Szwecji Stefanem Löfvenem oraz liderami państw Grupy Wyszehradzkiej (Czech, Słowacji i Węgier).– Będziemy robili wszystko, by nie dopuścić do głosowania – przyznał szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski. – Obecna kadencja Tuska kończy się w maju. Mamy więc aż 2,5 miesiąca, by się zastanowić oraz dopracować procedurę wyboru szefa RE. Nie musimy się spieszyć – dodał szef MSZ.
Kilkanaście minut wcześniej Joseph Muscat, premier Malty – kraju sprawującego obecnie prezydencję w Unii Europejskiej, wykluczył przełożenie głosowania nad wyborem szefa RE na inny dzień.– Przypomnę, że dla wzajemnego szacunku, dla solidarności, dla poczucia wspólnoty jest potrzebne uszanowanie zdania wszystkich państw członkowskich – powiedziała premier Szydło na godzinę przed rozpoczęciem szczytu.
Oficjalnie posiedzenie przywódców państw UE rozpoczęło się o godz. 16. Głosowanie nad wyborem przewodniczącego Rady Europejskiej było pierwszym punktem obrad. Ostatecznie nominację Donalda Tuska na kolejną 2,5-letnią kadencję szefa Rady Europejskiej poparło wczoraj 27 spośród 28 państw unijnej wspólnoty. Wynik głosowania oznacza, że reelekcję Tuska na stanowisko szefa RE poparły wszystkie kraje, które zadeklarowały to poparcie w ciągu ostatniego tygodnia. Co ważne, podczas wczorajszego głosowania nie wzięto pod uwagę kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego – oficjalnego kandydata Polski na urząd szefa Rady Europejskiej.– Podjęcie tej decyzji zaplanowano na dzisiaj. To, co znajduje się na agendzie [szczytu], musi być zdecydowane. Moja pozycja jest bardzo jasna: jako przewodniczący muszę szanować pozycję każdego państwa członkowskiego. Są jasne reguły dotyczące tego, co dzisiaj będzie się działo. Nie decyduję o nich ja, nie decyduje o tym żaden rząd ani prezydent. Regulują to zasady i traktaty – poinformował maltański polityk.