TV Republika upubliczniła dziś nagrania, które mogą wstrząsnąć sceną polityczną. Opublikowany fragment rozmowy, w której uczestniczył Roman Giertych i Donald Tusk, pochodzi z 2019 roku. Wśród poruszonychwątków był konflikt mecenasa z Grzegorzem Schetyną, ówczesnym liderem PO, przekazanie podpisów dla Stanisława Gawłowskiego czy plan na Małgorzatę Kidawę-Błońską jako kandydatkę na prezydenta RP.
CZYTAJ WIĘCEJ: Roman Giertych - strateg Koalicji Obywatelskiej. Taśmy Tuska ujawniają kulisy
Czytaj więcej: Giertych do Tuska o politykach Konfederacji: "To są debile"
Nagrania skomentował w niedzielę w programie "Polityczna kawa" poseł PiS Janusz Kowalski. W rozmowie z red. Tomaszem Sakiewiczem ocenił, że Polacy - słuchając rozmowy polityków - mogą odnieść wrażenie, że na taśmach rozmawiają członkowie "para-mafii". Podkreślił, że przekazanie podpisów przez Giertycha byłoby przestępstwem, o czym organy ścigania poinformował już Marcin Romanowski.
"Dlaczego Donald Tusk, który otrzymał tę informację nie powiadomił o tym organów ścigania? Ma społeczny obowiązek, słysząc o przestępstwie wyborczym, albo potencjalnym przestępstwie wyborczym, zawiadomić. Tam nie było żadnej reakcji"
– stwierdził i dodał, iż niewykluczone, że właśnie w ten sposób przedstawiciele Platformy Obywatelskiej traktują prawo.
Kowalski poruszył też wątek źródła nagrań. Poseł podważył wersję, iż materiał miałby pochodzić z operacyjnych działań służb - co próbują wmawiać politycy KO. Zaznaczył, że ponad rok temu Michał Woś wystąpił do Adama Bodnara o listę osób, wobec osób których zastosowano oprogramowanie Pegasus - nawet w trybie niejawnym - a prośba wciąż nie została zrealizowana. Poseł PiS wskazał, że źródło nagrań może być kompletnie inne.
"Wielu posłów Platformy Obywatelskiej, w takich rozmowach koleżeńskich, mówi wprost, że nie rozmawiają i nie mają kontaktów z Romanem Giertychem, bojąc się, że Roman Giertych może nagrywać. Ja w ogóle bym się nie zdziwił, gdyby to było tak, że właśnie to źródłem tych nagrań jest któryś z tych właśnie polityków Platformy Obywatelskiej"
– stwierdził.
Kowalski jest zdania, że skoro dwóch polityków mogło rozmawiać o potencjalnym przestępstwie wyborczym, to "dla nich przekroczenie kolejnych granic i nagrywanie się wzajemnie kompletnie by nie zdziwiło". Wskazał też, że skoro taka rozmowa była prowadzona, to należy zastanowić się, co obecnie dzieje się w prokuraturze i służbach.
"Ta sprawa będzie musiała być zbadana. Najprawdopodobniej po powrocie legalnego Prokuratora Krajowego pana Dariusza Barskiego, w pierwszym tygodniu po odzyskaniu w uzyskaniu władzy przez prawicę i na pewno tę sprawę prokurator zbada, ponieważ jest to moim zdaniem bardzo poważne podejrzenie przestępstwa"
– powiedział.