Rozmowa w studiu "#Jedziemy" w Telewizji Republika w dużej mierze dotyczyła wystąpienia Donalda Tuska z sejmowej mównicy kilka dni temu. Wyraźnie zdenerwowany Tusk kazał parlamentarzystom milczeć i krzyczał, że z Władimirem Putinem "spotykał się tyle razy, co Lech Kaczyński" i w takich samych okolicznościach. Co jest kłamstwem, gdyż w formacie twarzą w twarz śp. prezydent Lech Kaczyński nie spotykał się z Putinem ani razu.
"Mnie zatkało. Dorosły człowiek, w miarę rozsądny dochodzi do takiego momentu, że go zatyka" - przyznał wiceprzewodniczący Kukiz'15. Zwrócił także uwagę na inny aspekt wydarzenia.
Jarosław Kaczyński wyciągnął wnioski z poprzedniego takiego wystąpienia Donalda Tuska. Mam wrażenie, że Donald Tusk chciał sprowokować Kaczyńskiego. Jarosław Kaczyński poszedł na Salę Kolumnową i tam przysłuchiwał się obradom, po czym przyszedł
– ocenił Jakubiak w rozmowie z Michałem Rachoniem.
Zwrócił się też bezpośrednia do prezesa PiS-u. "Myślę, że to jest, panie prezesie, bardzo dobry pomysł na tego wichrzyciela" - mówił. Dodał, że Tusk robi to celowo, by po reakcjach na kłamstwa pokazywać tylko "kto jest człowiekiem kulturalnym, a kto nie".
Donald Tusk wyszedł na buca politycznego i chyba tego nie przewidział
– stwierdził Marek Jakubiak.
"On mówi do swojego elektoratu. Ta kwestia "dajcie mi 400 dni" też jest ważna. Myślę, że on pali tę ziemię i szykuje się do ewakuacji, jak jego ministrowie" - dodał.
Przy okazji zwrócił uwagę, że wdrażanie poszczególnych ministrów do zarządzania ministerstwem zajmuje około 9 miesięcy. Jeśli zatem ostatnio Tusk "ewakuował" ministrów po poświęceniu ogromnej ilości pracy ludzi przez sześć miesięcy, to "coś tu śmierdzi". Wspomniane 400 dni kończy się akurat w czasie, kiedy kończy się kadencja Ursuli von der Leyen. "Myślę, że nie Polska mu w głowie" - przyznał Jakubiak.
Oglądaj Telewizję Republikę na żywo: