Donald Tusk nie wytrzymał na sejmowej mównicy, kiedy posłowie opozycji przypominali mu jego prorosyjską politykę z czasów jego poprzednich rządów. "Z panem Putinem spotykałem się równie często jak Lech Kaczyński! Jak Lech Kaczyński! Proszę milczeć!" - zaczął wykrzykiwać. - Do Putina! - krzyczeli posłowie PiS.
W trakcie swojego wystąpienia w Sejmie Donald Tusk poruszył sprawę sędziego-dezertera Tomasza Szmydta - bohatera publikacji obecnie prorządowych mediów, atakujących w ostatnich latach poprzednią władzę. Szmydt uciekł na Białoruś i wychwala reżim Łukaszenki, a Tusk twierdzi, że..."został wyznaczony przez PiS jako ten, którzy mieli rozmontować polski system prawa i zaatakować polskich sędziów".
- Mamy dziś sytuację, w której najczarniejsze domysły, o tym czyim interesom służy część tej partii, która tu siedzi. Na czele z Macierewiczem, dziś uśmiechniętym - mówił Tusk.
Antoni Macierewicz i jego współpracownicy budowali polityczne piekło poprzez pozorowanie śledztwa smoleńskiego. Nie musi pan stroić dziwnych min, panie Macierewicz!
Dalej Tusk mówił o... rosyjskich interesach i rosyjskich wpływach. Bohater serialu Michała Rachonia i Sławomira Cenckiewicza "Reset" także oskarżał o takie wpływy - a jakże inaczej - największą partię opozycyjną, czyli PiS.
- Reset! - krzyczeli politycy opozycji.
- Chcę uprzedzić, że będziecie mieli zaraz dużo więcej powodów do krzyku! - straszył Tusk. I opowiadał o... "scenariuszach pisanych cyrylicą". Ale to nie koniec... "Z panem Putinem spotykałem się równie często jak Lech Kaczyński! Jak Lech Kaczyński! Proszę milczeć!" - w pewnym momencie Tuskowi puściły nerwy i zaczął krzyczeć.
- Do Putina! - skandowali posłowie PiS. Tym okrzykiem zakończyli też wystąpienie Tuska.