Przewodniczący NSZZ RI "Solidarność" Tomasz Obszański ujawnił kulisy rozmów rolników z Donaldem Tuskiem. Miał on zrzucać odpowiedzialność na swoich urzędników i zapowiadać dymisje, a kiedy poproszono go, by przeprosił rolników za nazwanie ich "chuliganami", stwierdził, że "nic takiego nie miało miejsca".
Zakończyło się sobotnie spotkanie premiera Donalda Tuska z liderami protestujących grup w ramach Szczytu Rolniczego w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog". Po spotkaniu premier nie wyszedł do dziennikarzy; z mediami rozmawiali jedynie przedstawiciele rolników. Jak przekazał przewodniczący NSZZ RI "Solidarność" Tomasz Obszański, rozmowy przebiegły „tak jak ostatnio”. „Nic tam nie zostało ustalone, premier w zasadzie nie wyszedł z niczym” – stwierdził.
Ze strony Tuska miały paść bardzo zaskakujące słowa.
Premier mówił, że ma bardzo niekompetentnych urzędników, którzy nie wykonują zadań, które on zleca, nie ma żadnych raportów, nie ma żadnych ustaleń, które są przez niego realizowane. Jest bardzo duży chaos
Obszański przekazał, że na spotkaniu został skrytykowany za środowe protesty rolników – „za to, że była ta cała eskalacja”. Jak relacjonował, poprosił premiera, żeby przeprosił rolników, którzy zostali nazwani chuliganami. Tusk miał odpowiedzieć, że „absolutnie nic takiego nie było, nie miało miejsca”.
Przewodniczący zwrócił uwagę na to, że podczas spotkania nie rozmawiano o owocach miękkich, czym jest oburzony. „Mówimy cały czas o zbożu, o kukurydzy, a o wsparciu sektora owoców miękkich nie było mowy” – zaznaczył. Zapytany o planowane protesty poinformował, że odbędą się 20 marca. „Będą blokowane miasta wojewódzkie, miasta powiatowe, drogi. To wszystko, co do tej pory” – wyjaśnił.